czwartek, 30 października 2025

Choroba znów powoli powraca...

 Dzis rano obudziłam się z opuchnięty lewym policzkiem, zablokowna  zatoka i opuchniętymi znowu oczami. zaczęła puchnąć tez górna powieka. 

Jestem 3 dzień bez antybiotyków i mam wrażenie, ze zapalenie powraca. 

Jutro mam pilna wizytę u mojej rodzinnej. Na 18 listopada zdołałam się umówić do laryngologa ale w Saint Malo, czyli 60 km od domu... Tylko do 18 listopada trzeba będzie dożyć i przetrwać. 


Jest to oczywiście dzień pracy ale już nie biorę tego pod uwagę. 

wtorek, 28 października 2025

Agresja i wzruszenie... i szok






Taka mnie nasza dziś rano refleksja... w dniu rocznicy śmierci mojego ukochanego dziadka Henryka Moniaka... ale nie tylko z ta rocznica związana co tez ze zbliżającym się 1 i 2 listopada...

W grupie z Wilna , na której jestem bo obie moje babci były Wilniankami, to oto zdjęcie młodzieży sprzątającej groby na cmentarzu Bernardyńskim w Wilnie...
W grupie z Liceum im. Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Wielkiego w Wałczu młodzież sprzątająca groby na starym cmentarzu w Wałczu...

A tutaj, w Rennes, w lokalnych mediach dziś to:https://www.francebleu.fr/infos/faits-divers-justice/pendant-la-toussaint-les-seniors-deviennent-la-cible-des-voleurs-dans-un-cimetiere-de-rennes-1363614?fbclid=IwY2xjawNtqfdleHRuA2FlbQIxMQBicmlkETBPMnJnRWJzWEtqc3h1Y1RxAR6PmV4VMdiQcGmn7TyBdSAETIF6Bz7E-8OJTifYlWIyrzve6_kvuyWwI0qCeA_aem_hkJ5pTApdsFIILcDIDaqMg czyli, ze NAPADA sie na cmentarzach, na starsze osoby, przykład z Rennes, które przyszły na groby swoich bliskich... podobne te starsze osoby są celem agresji i kradzieży.

I od razu w mojej głowie ODPOWIEDZ po pytaniu "skąd ja jestem?"

Ja jestem z WILNA, z Walcza, z Poznania, z Polski, z miejsc, gdzie okazuje się szacunek tym, którzy odeszli od najmłodszych lat... w tym się wychowuje, w tym się wzrasta.
Oczywiscie, ze dyskusje o ilościach i cenach zniczy również należą do tej kultury i można je ośmieszać ale wole, zdecydowanie wole te wykroczenia gustu i kosztów niż te pogardę i brak edukacji tutaj...

Nie, nie jestem stad... i to co tutaj mi nie odpowiada i chce to opuścić.

poniedziałek, 27 października 2025

Stwierdziłam jednak, ze... znów będę grać na pianinie czyli zmiana numer 2

 



Otworzyłam pianino pomimo zaległej pracy... choć jedna klasę już poprawiłam ale się zestresowałam tym poziomem. Więc co jest znakomite na stres?

MUZYKA

nie tylko ta słuchana ale tez ta grana. Jak pisze Dr Joanna Wojsiat w swojej "Tak działa mózg": mózgi muzyków, przy sekcji zwłok, maja dużo silniej rozwinięte jego części, są po prostu inne. I dzisiejsze badania neurologiczne wskazują, ze gra na instrumencie rozwija te obszary, które żadne inne zajęcia nie są w stanie rozwinąć. Muzycy rzadziej tez zapadają na choroby neurodegeneracyjne. 

Gram nie z dedykacja dla mojego mózgu ale znów gram bo kiedyś lubiłam grać i przestałam od lat bo wciąż coś innego jest ważniejsze jak na przykład ugotowanie zupy albo zakupy albo zaangażowanie w prace zawodowa, w której i tak nikt niczego nie docenia... poza kilkoma uczniami i ich rodzicami. 


Pianino więc będzie kilka razy w tygodniu priorytetem... na rzecz nie ugotowanego, nie zrobionego, nie wyprasowanego itd... 

Czas na mnie... 

Ostatni, 11 dzień antybiotyków


Dzis wieczorem biorę ostatnia porcje, ale nie wiem czy jest koniec czy jeszcze nie? Jest lepiej, ale nie jestem wyleczona w sensie: mam komfort w gardle i w oskrzelach, nie kaszle, nie czuje zatykania się zatok... Objawi się zmniejszyły, jest redukcja tego wszystkiego, ale są wciaz obecne. 

Walczę tez rownolegle ze skutkami ubocznymi typu grzybica przewodu pokarmowego na przykład czy inne problemy metaboliczne. 
Takze przyjmowania lekarstw jeszcze nie koniec. 

Zobaczymy co będzie dalej. 



 

niedziela, 26 października 2025

Stwierdziłam jednak, ze pewne sprawy będę mieć... w...


Dlaczego ja miałabym się dostosowywać ciagle, rezygnować z siebie, swojego gustu, swoich chęci... o ubieraniu się pisze w kontekście tego co napisałam dzień przed moimi urodzinami... 
Od wielu lat przestałam się starać, malować, ubierać bo w edukacji narodowej we Francji to jest PROBLEM! Nie wypada, nie przystoi, można dostać kilka nieprzyjemnych słów, można usłyszeć, ze się jest tak zwanym burżujem czyli mieszkańcem miasta - dla nich to obraźliwe bo sensu słowa zazwyczaj nie znają, można mieć podstawiane na korytarzach nogi przez uczniów - jak tutaj w Rennes w liceach z mieszana populacja, może cię wezwać dyrektor na dywanik - liceum w Fougères bo deprawujesz uczniów i może ci kazać zalozyc kamizelkę z robot drogowych by zakryć twój strój... mogą cię nazwać KSIEZNICZKA - w liceum Bréquigny, wrzesień 2025, bo odważyłam się założyć sukienkę i baleriny a to jest niedopuszczalne i niezbyt tolerowane...
Wiem czytacie to i otwieracie SZEROKO OCZY ale to są tylko moje osobiste przykłady i mam ich znacznie więcej. 

Dlatego od lat zrezygnowałam z torebek, butów w tym na obcasie, sukienek, spódnic, marynarek, apaszek w tych tych od Hermes czy od Diora... bo nie wypada, bo nie wolno, bo nie wpisujesz się w tło... Dlatego wciąż chodzę w spodniach, tych samych swetrach i trampkach... Od wielu lat nawet w tak codziennej kwestii jak UBIERANIE się... rezygnowała z siebie w imię celów "wyższych"... Biżuterii nie nosiłam wcale, z makijażu zrezygnowałam na rzecz podkładu tylko i maskary i na tym koniec. 

Dzis rano - to może znak, ze zdrowieje?- wyciagnelem 3 płaszcze od projektantów, wyciągnęłam wszystką biżuterię jaka mam, wyciągnęłam buty w tym te od projektantów i na obcasie, wyprasowałam moje markowe apaszki, wyciągnęłam po 5 latach kozaki dużej znanej paryskiej marki i je wypastowałam... Przeorganizowalam szafy i wiecie co... 

Bede TO NOSIC bo TO LUBIE, bede jezdzic do liceum w takich właśnie ubraniach i afirmować siebie i swój gust i swoje wybory i wartości...
Pewnie umrą jak zobaczą : kołnierz z lisa, kołnierz z krolika czy innego zwierzęcia - mam 3 takie... niby nic wielkiego ale pewnie będzie SKANDAL. 
Moze mnie zaatakują, podłoża nogi, zlinczują, zwyzywaja... ale nie będę rezygnować z siebie przez tyle lat mojego życia bo się komuś coś nie podoba. Oczywiście nie pójdę do pracy w szpilkach od Givenchy i czarnej sukni z jedwabiu ale w markowych kozakach i z apaszka od Diora pójdę bo jest to w miarę dyskretne i nic nikomu do tego. Tak jak pojadę w poniedziałek 3 listopada do liceum w prochowcu od Burburry nawet jak ma kratkę na kołnierzu i na pasku. To prezent od kogoś mi bliskiego, dlaczego mam go latami TYLKO trzymać w szafie? 

Zresztą czego bym nie ubrala i czego nie zrobiła zawsze można mi dogadać... 

4 lata temu, liceum w Fougères, jem mój przywieziony z domu obiad w pokoju nauczycielskim. Na stole rozkładam niania, haftowana serwetkę, zwykła kuchenna i na niej mój obiad i słyszę:
"Ale burzujka, co za pani" - kolega nauczyciel filozofii...
Odpowiadam "Cóż nie każdy może być proletariuszem".
Cisza...
W ubiegłym roku, dokładnie ta sama sytuacja, liceum VHB Rennes... słyszę ten sam tekst... przestałam jeść w obecności innych osób bo skupiłam się w sobie, bo mnie nie akceptują i nie przyjmują taka jaka jestem i zrezygnowałam z siebie. 
DOSC. Więcej nie będę...

 

Z cyklu przeczytane "Tak działa mózg" Dr Joanna Wojsiat


Nie przeczytane tylko pochłonięte w niecałe 3 dni! Genialna pozycja, która czytało mi się niezwykle łatwo i lekko i z ogromnym zainteresowaniem. Nawet zadałam sobie pytanie "skąd ta pasja?"

I przypomniało mi się, ze ja na medycynę kiedyś chciałam pójść to znaczy w wieku 15-16 lat. Byłam fanka biologii i chemii w liceum. Pani Dembska dzisiaj dyrektorka Liceum numer 2 w Poznaniu uczyła mnie wtedy biologii a ja się zachwycałam. 


Zaczytywałam się Biologia Villego, robiłam testy na medycynę by się przygotować. 

Dlatego pewnie książka "Tak działa mózg" wywołała we mnie tyle pozytywnych emocji, wspomnień, odświeżenia i odkryć najnowszych badań o tym jak działa mózg. 
Wbrew pozorom jej część praktyczna tez mnie zainteresowała i będę do niej często wracać. 
Zaleta książki jest obszerna bibliografia, która zdecydowanie zachęca mnie do pogłębiania wiedzy na ten temat. 

 

sobota, 25 października 2025

Obiad urodzinowy









Tym razem z restauracji "Estime", Francja, Rennes... obiad urodzinowy.
Ale bardzo prosty:
Przystawka zielona: kałamarnica na musie z zielonej pietruszki, chorizo, biała fasola z Paimpol.
Danie główne: filet z dorady i deklinacja kalafiora: surowy, gotowany, mus i bulion
Desery: pływająca wyspa na kremie waniliowym oraz tarteletka czekolada-gruszka.
Razem 25 euro od osoby.



czwartek, 23 października 2025

Ktoś kiedyś dal mi skrzydla, ale ja zamiatam nimi podłogę...


Wpis przed-urodzinowy ale zupełnie niewesoły i niepozytywny za to prawdziwy, bez za ciasnego ubranka i poprawności. 
Osobisty poziom braku satysfakcji z mojej egzystencji jest ostatnio dość wysoki. 

Nie chce:
- Mieszkać tu gdzie mieszkam
- Mieć takich warunków pracy jakie mam
- Być w takim stanie zdrowia w jakim jestem i fizycznym, i emocjonalnym, i psychicznym
- By bylo szaro  zimno i mokro
- Zderzac się z lokalna ilością kryzysów edukacyjnych, sanitarnych, zdrowotnych, finansowych, związanych z bezpieczeństwem na ulicach...
- Czuć codziennie tego strachu, który czuje, gdy jadę do pracy, gdy chce wyjść wieczorem z domu czy do niego wrócić
- Czuć tego znużenia, tego braku siły i braku energii i braku radości, które ostatnio zbyt często odczuwam...

Boje sie: 


 - o moich bliskich, ich stan zdrowia i dobrostan

- złych relacji w rodzinie i poza nią

- boje sie braku lekarzy i prawidłowego leczenia i skutków z tym związanych

- boje się kolejnego miejsca pracy w styczniu... gdzie?

- niektórych moich reakcji, gdy chce uciekać, nacisnąć na pedał gazu w samochodzie i pojechać gdzieś na koniec świata by było lepiej...

CHCE: 

- zadbac o moj dobrostan

- byc zdrowa

- budować i mieć dobre, pozytywne relacje

- miec stala prace nauczycielska bez niepewności i niespodzianek z dnia na dzień

- pisac

- grac na pianinie

- chodzić do opery i do teatru przynajmniej raz na miesiąc na wspaniale spektakle

- chodzić na wystawy tez przynajmniej raz na miesiąc by nakarmić mój umysł i moje zmysły

- czuć się bezpieczna wszędzie: na ulicach, w pracy...

- byc blisko moich przyjaciół, tych prawdziwych: większość jest "niestety" w Bordeaux i w Paryżu...

- smiac sie codziennie

- uczyc, wykładać i być w tym doceniona nie tylko przez uczniów i studentów ale tez przez hierarchie edukacji narodowej w postaci : zarobków, warunki kod pracy, zapewnienia bezpieczeństwa itd...


Mysle, ze tego mi potrzeba by znaleźć UKOJENIE, by odnaleźć moja MOC i by przestać zamiatać skrzydłami podłogę a zacząć LATAC dla siebie i dla innych. 


środa, 22 października 2025

Przyszly moje CUDENKA!




Czyli radość wraca! Jak ja kocham czytać książki po polsku...

Tym razem wybrałam:
- dwie pozycje o mózgu: Dr Joanna Wojsiat, której podcastów słucham namiętnie: "Tak działa mózg" oraz Justyna Zejmo, która poznałam dzięki podcastom ukochanej Dr Agnieszki Kozak "Spokojny mózg". Dwa inne spojrzenia i podejścia do mózgu. Dla mnie bezcenne.

- ostatnia nagroda Nike czyli "Wczoraj byłaś zła na zielono" Elizy Kackiej

- trochę geopolityki z udziałem Tim Marshalla czyli "Wiezniowe geografii", bestseller za oceanem.

- I perełka Pawła Jasienicy "Rozważania o wojnie domowej". Książka tak polityczna, ze nigdy nie została wydana w PRL...Na tel wojny z regionie Vendée podczas rewolucji francuskiej są to właściwie rozważania o terrorze, zagładzie i władzy.








piątek, 17 października 2025

Gdzie jest błąd???


Wczoraj kilka chwil rozmawiałam z Antkiem. Wnieśliśmy wniosek o dostęp do jego konkursowych prac. Odpisali, ze trzeba czekać od kilku do kilkunastu tygodni by je zobaczyć. Wzięli ponad 300 euro za to. 
Antkowa prépa ta byla i ta obecna jak i większość innych w tym kraju z tego co mi powiedział złożyło skargi do komitetu konkursowego w związku "z nieprawidlosciami podczas konkursu". 
Pewnie po nic ale złożyli. 

Najbardziej zaskoczyło mnie jednak to co mi mój syn opowiadał wczoraj o funkcjonowaniu tych klas. 
I tak klasy te w Wersalu: profesorowie dostępni 18 gdzie na 24 non stop pod mailem i telefonem. 
Tutaj z nikim się nie może umówić a do dyrekcji już od 4 tygodni chodzi by pewna sprawę załatwić i pani sekretarka wciąż przesuwa termin RDV bo jak widać jest administracja najważniejsza, nie studenci. 

W Wersalu egzamin pisemny, grupa 82 osób i po 48 godzinach są z powrotem prace oddane i poprawione. 
Tutaj... 19 dni czekali na poprawienie egzaminu z angielskiego dla 40 osób, 14 dni na poprawienie egzaminu z geopolityki itd... 

W Wersalu dostajesz kiepska notę z pisemnego egzaminu to idziesz to profesora by się umówić w ciagu 3-4 dni na spotkanie 30 minut - 1 godzina i omówić z nim twoja prace... 
Tutaj... 0 minut i 0 umawiania się bo "im za to nie płacą" - taki argument mój syn usłyszał. W Wersalu tez nie płacili tym wykładowcom dodatkowo ale oni byli zaangażowani a tutaj maja wszystko w pompie jak to się ładnie mówi. 

I jeszcze wiele, wiele innych dziwnych rzeczy, których ja nie pojmuje. 

Rozwiazanie:
Antek jeździ do Paryża, wysyła swoje prace do profesorów, których miał tam i oni mu ZA DARMO poprawiaja i się z nim umawiają... 



 

czwartek, 16 października 2025

Pozwoliłam sobie na Pancakes...






Nigdy nie jem deserów z cukrem w tygodniu... Raz w tygodniu pozwalam sobie na deser typu ciasto w sobotę albo w niedziele. Ale ostatnio choruje i chciałam się dziś pocieszyć więc zrobiłam sobie na szybko pancakes pyszne i miękkie jak gąbka... do tego roztopioną czekolada i kilka rozmrożonych malin i nic więcej. Zjadała cale trzy sztuki resztę zostawiłam dla domowników.
Bardzo mi smakowało więc... podaje chwilowy przepis:
Na 15 sztuk
2 jajka
1 jogurt naturalny 125 g
2 jajka
20 g stopionego masła
4 lyzki maki
1/2 lyzeczki proszku
2 lyzki cukru z wanilia
Żółtka utrzeć z cukrem. Dodać jogurt i dalej ucierać, następnie mąkę, proszek i masło. Osobno ubić białka na sztywna pianę. Pomieszać i smażyć na suchej teflonowej patelni na srednim ogniu.

Perturbacje chorobowe... cd.


Wizyta u mojego lekarza rodzinnego wczoraj przebiegła jak zwykle czyli pani doktor przepisała mi paracetamol stawiajac diagnozę: ostre zapalenia oskrzeli i ostre zapalenie zatok i poprosiła mnie bym jak się nie poprawi przez 48 godzin, czyli w piatek wróciła około 12 bo mi wtedy przepisze antybiotyki... 

Dobrze, ze człowiek ma tak fajnych przyjaciół Grażyna Cochet! która zadzwoniła do mnie i mówi, ze nie ma na co czekać tylko wziąć antybiotyki od razu przy takiej diagnozie bowiem może być tylko gorzej...
Antybiotyki miałam bo moja kochana szwagierka znając służbę zdrowia zawsze mnie zabezpiecza na zaś... Ale wracają do Grażyny poleciła mi tez preparat na lepsze oczyszczanie tych oskrzeli i zatok... kupiłam w aptece czyli Fluimucil. 

Moja pani doktor pomyślała tylko o paracetamolu i o 3 dniowym zwolnieniu z pracy. 
Ja ja poprosilam o przepisanie actisoufre we flakonika czyli aktywnej siarki do nosa i gardla by wzmocnić system, następnie poprosiłam ja o ampułki do inhalacji Calypthol oraz o szczepionkę na grypę. 

Czyli idziesz do lekarza - specjalisty i mówisz co ma ci przepisać i ze można by pomyśleć o tym i o tym... bo ona sam lekarz  nie wie. Nie będę tego komentować bo szkoda sobie gardło strzępić. 

Dobrze, ze są Ludzie KOMPETENTNI! 
Popołudniu byłam u mojego fizjoterapeuty i specjalisty od chińskiej medycyny dzięki, któremu już nie boli mnie noga... i ścięgno Achillesa... a wczoraj odblokował mi punkty odpornościowe medycyny chińskiej i wiecie co... EUREKA!!!
5 minut po tym jak skończył przestało mnie BOLEC. Ot tak. Coś niesamowitego!!! Po tygodniach bólów w gardle, zatokach, klatce piersiowej nic... nie boli... 
I tutaj ogromne podziękowania dla Yves ale tez dla mojej przyjaciółki Alicji, która mi tego specjalistę poleciła. 


W aptece tez młoda pani... która wciska mi generyki zamiast normalnie przepisanych leków twierdząc, ze są bardzo dobre... i za każdym razem musiałam znaleźć w sobie dość siły by mois " nie nie chce tego leku chce ten, co na recepcie widnieje i nic innego" albo te, które kupiłam dodatkowo... kocham to wciskanie na sile super specyfików, za które personel otrzymuje %... 

Yves wytłumaczył mi tez skąd się te zakażenia wzięły... i to jest słowo, którego nie używam zbyt często: ZMECZONA... musiałam przyznać i uznać wczoraj, ze jestem zmęczona i ze zmęczony organizm potrzebuje odpoczynku a nie pracy... i ze do zmęczonego organizmu wiele złych rzeczy się przykleja. 

Wszystko zaczęło się od tego cholernego Covid... i 48 godzin zwolnienia i powrotu do pracy w stanie chorym, i ogromnego zmęczenia i teraz są tego skutki. I kto za to płaci? Tez wiadomo... 
Dlatego mam z tym problem... 

 

wtorek, 14 października 2025

Miesiac choruje i chorujemy...


 Dzis rano zdałam sobie sprawę, ze od diagnozy na Covid od 18 września jestem non stop chora... a diagnoza była 48 godzin po już dość znaczących pierwszych symptomach. 

Z covid wyszłam ale zaraziła syna i chyba tez męża choć oni bez lekarzy i testów to nie wiem co mieli... w tym czasie ja tez wciąż kuśtykałam i niedomagałam. 

Jak Antoni byl w Paryżu w ubiegły weekend czyli 10 dni temu wrócił stamtąd kaszląc. I tak kaszle od 10 dni i nic nie pomaga... Ale znowu zaraził mnie bo ja od 48 godzin oddychać nie mogę i zdycham sobie powolutku. 

I tak się zastanawiam kiedy to się skończy bo miesiąc to trochę długo. Chodzę co środę do fizjoterapeuty i specjalisty od medycyny alternatywnej/chińskiej... i trochę mi to pomagało ale teraz znów wszystko się zawaliło. I nie wiem co z tym zrobić... choć biorę polecane suplementy, przestałam pić mleko krowie i jeść produkty mleczne krowie... Może to jeszcze za wcześnie by wyzdrowieć? 

Zwolnienie oczywiście nie przysługuje więc zaraz jadę do pracy... a pracy non stop prowadzę lekcje w maskach choć strasznie mnie to oddechowo meczy. Zasypiam codziennie o 20. Także moje życie jest ograniczone. I tak się kółko zamyka i nie wiadomo co z tym fantem zrobić. 

niedziela, 12 października 2025

Przeczytane w ostatnim miesiącu miedzy innymi...


Ostatnio, jak widać, wieczorami czytałam po polsku. Same fantastyczne pozycje. Bart z jego humorem i precyzja oraz nieskazitelnym językiem polskim! Davies z rozważaniami o naszej i nie tylko historii oraz Zychowicz ze swoją udokumentowana publicystyka o konflikcie jakże aktualnym miedzy Izraelem a jego sąsiadami. 
Wszystkie trzy pozycje gorąco polecam choć trochę czasu na nie potrzeba bo każdy Ama po 500 stron.

 

sobota, 11 października 2025

Kilka dań z ubiegłego tygodnia czyli jak się w moim domu jada:7


Daniem tygodnia z pewnością był ten kurczak pieczony z estragonem i podany z soczewica, grzybami leśnymi i świeżym szpinakiem: zdjęcie 1 i 2.

Następnie linguine z krewetkami, czerwonym winem oraz pancetta. 

Pyszne były również cannelloni z pora i pieczarkami zapieczone pod beszamelem. 

Z ryb dwa dania na ciepło: wczoraj plamiak z ryżem basmati z ratatouille a w ubiegłą niedziele łosoś z pieprzem baskijskim i z kawiorem z cukinii z miętą. 
Na zimno miałam tez sałatkę z wędzonym pstrągiem z awokado do pracy. 

Deser z ubiegłej niedzieli to gofry z jabłkami i słonym karmelem a na dziś zrobiłam coś w rodzaju musu-tiramisu ze świeżymi figami. 

Takže było dość smacznie. 











środa, 8 października 2025

Wiadomość

 


Dzis rano przyszła na dziennik elektorniczny. Jedna uczennica z 1 klasy liceum dostała kolejne wykluczenie za obrzucenie obelgami kolegę, nauczyciela. To drugie wykluczenie od 1 września. Tym razem ma nie przychodzić do liceum cały przyszły tydzień, 5 dni. A ze po tym tygodniu są wakacje jesienne to zamiast 2 tygodni wakacji będzie miała 3!!!

To jest już pierwsza rzecz, która mnie bulwersuje. 

Druga? 
Oto my nauczyciele mamy i tutaj cytuje "zapewnic ciągłość pedagogiczna dla tej uczennicy czyli wysłać jej lekcje do przerobienia i je sprawdzać". 

Jak to przeczytałam to się zagotowałam i odpisałam dyrektorowi i kolegom z klasy, ze "przypuszczam, ze mam halucynacje wzrokowe" i ze oczywiście nic ale to nic nie zamierzam zrobić dla osoby, ktora nie zachowuje się jak uczennica, nie przestrzega regulaminu szkoły, nie ma poziomu intelektulanego by do liceum ogolnoksztalcacego uczęszczać itd... u mnie narazie ma dwa razy 5 na 20... takie dno. 

Na co odpisano mi, ze muszę bo musi być ciągłość. Na co odpisałam, ze po "moim trupie" i poszłam pooglądać dalie i do mojego fizjoterapeuty na zabiegi... 
cdn. 

niedziela, 5 października 2025

Szoku cd... spektakl dla uczniów pierwszych klas liceów.

Bylam... i malo co zrozumialam to po pierwsze. 

Po drugie niedobrze mi było właściwie non stop choć byłam tylko 40 minut a uczniowie prawie 2 godziny, tyle ze po moich 40 minutach pobytu spektakl się skończył. 

Nie bylo o seksualności wcale oprócz ostatniego zdania pana ze zdjęcia: "tak wiem, ze mówią, ze jestem wulgarny, ale mój ku...s małych dziewczynek nie gwałci". 

Nagrałam około 3 minut jego głosu i to co mówił. W tym czasie padło 9 przekleństw od gowna do kurw i zajadania wykładziny... i sporo krzyku. 

Osluchalam z moim mężem i synem i oni dosłownie zbaranieli... 

Mysle, ze powinnam to zmediatyzowac i może to zrobię bo chyba warto. 

Podczas 40 minut usłyszałam wiele o Bogach i ich zbrodniach, o samochodach elektrycznych ale nieekologicznych, o portugalskich statkach, o pięciolatkach z Konga, o tym ile plastiku spożywam rocznie, o kasie,... wszystko ilustrowane slajdami i z jednego tematu na drugi choć nie znalazłam związku pomiędzy? 

Krzyk non stop i przekleństwa... 

Wszystko w wykonaniu aktora ubranego w koszule marki Ralph Lauren i doc Martensy - to pewnie są bardzo ekologiczne ubrania? 

Uczniów zobowiaze do wypelnienia kartki z tym co zapamiętali... i to wykorzystam. 

Jak kos chce nagranie i rozumie po francusku mogę wysłać na WhatsApp. 




https://adnsasso.fr/origines 

W szoku...


Zawodowo... i to niejednokrotnie w ciagu ubiegłego tygodnia jak i podobno jutro... w poniedziałek...
Od początku... 
W nocy z poniedziałku na wtorek kolejna strzelanina w mieście Rennes, w dzielnicy Maurepas, na tle ,handlu narkotykami. Około 22:30 strzały i około 20 osobników ubranych całych na czarno przemieszczających się z bronią w rękach. 
Skutkiem tego jest w tym tygodniu,  kolejne zamknięcie szkoły podstawowej tam - 3ci raz od 1 września. Zamknięcie to odbywa się w ciagu dnia z powodu przemieszczających się uzbrojonych osób wokół szkoły a dzieci w tym te najmłodsze siedzą godzinami zamknięte w salach... W czwartek ponad 4 godziny pod ławkami w salach klasowych.

Następnego dnia dgnięto nożem 13 latka przy wejściu do lokalnego metra... 
Takze dość nieciekawie się robi tutaj, gdy o bezpieczeństwie się choć przez sekundę pomyśli. 

A na moim małym, prywatnym podwórku? 

Tez kilka szokujących sytuacji. 

W ubiegły poniedziałek, wchodzę do sali w liceum, gdzie mam lekcje od 11 i co widzę? 
Rozwalone stoły i krzesła po całej sali, jedne poprzewracane, inne po prostu porozstawiane. Tablica zapisana cala wzorami matematycznymi a na ekranie komputera nie wylogowany kolega z matemy...
I GLUPIA  JA!!!!!!!!!!
Zamiast odmówić pracy w takich warunkach, zrobić zdjęcia i wezwać dyrekcje to ... zaczęłam sprzątać z moimi uczniami! Ustawiać te stoły i krzesła, szorować tablice! No totalna idtioka. 
Wkurzyłem się jednak solidnie i straciłam wiele minut z tej lekcji... postanowiłam więc napisać na dzienniku elektronicznym do tego kolegi (którego nie znam uczy nas ponad 300 osób w tym liceum), ze dobrze by było zostawić sale w porządku na kolejna lekcje... 
I co???
I NIC... nie raczył od tygodnia odpowiedzieć cham. 

Kolejny szok w piątek.
Rozmawiam z wychowawczynią pierwszej klasy licealnej bo w tej klasie oprócz 35 uczniów mamy tez 36 chłopca, ciężko upośledzonego na wózków i z asystentem. Chłopiec nie mówi, nie pisze, nie komunikuje się itd... ale szkoła jest inclusive, więc jest. Ostatnio robili prace w grupach na dokumentach historycznych. Oceniłam prace grup i jego tez do tej oceny liczyłam. Otóż zaprotestowali rodzice, ze "skoro nie zrobil pracy to nie ma mieć oceny bo to niesprawiedliwe". 
Pytam jak ma zrobić? Fizycznie nie może przecież zrobić... 
Poszlam do dyrektora liceum pytam... "niech pani robi jak pani może", usłyszałam. Czyli jak pytam? On nie wie... Pytam wychowawczynie... nie wie. Dobra będę wpisywać bez oceny w dziennik... ale mi mówią, ze ma chłopak mieć oceny. Tylko jak i z czego? Tego nie wiedza... napisze więc do kuratorium i do przyszłego ministra bo wkurza mnie ten badziew. 

Nastepnie wieczorem... zebranie z rodzicami klas drugich liceum... pojechałam i postalam w korkach... po NIC... na każdej z sal było po 4-5 rodziców a klasy licza po 36 uczniów. Wnioski nasuwają się same. Rodzice maja w głębokim poważaniu naukę i kształcenie ich dzieci. 

Jutro z koleji mam iść do jakiegoś dzielnicowego domu młodzieżowego w ramach mojej lekcji, na wychowanie seksualne. Już mnie uprzedzili i uczniowie i koledzy nauczyciele, ze to będzie SZOK!!!!
Sprawe omawia jakiś lokalny aktor w sposób podobno niezwykle wulgarny, przemocowy i szokujący. Sami uczniowie się buntują bo mówią mi "wie pani to naprawdę nam przeszkadza i jest dla nas upokarzające"... Ciekawa jestem co to za kolejny wybryk natury... Milczeć nie będę. 

 

czwartek, 2 października 2025

Kilka dań z ubiegłego tygodnia czyli jak się w moim domu jadą: 6. Początek jesieni...




W tym tygodniu z przełomu września i października było już wyraźnie czuć jesień... Także w środę - mój wolny dzień, nagotowała kilka litrów rosołu drobiowego bo sezon na zupy i inne sosy uważam za otwarty a, ze kostek rosołowych czy galaretek nie uznaje tylko własne buliony więc musiałam to przygotować i pozamrazac: zdjęcie 2 i 3. 

Na zdjeciu 1 jest za to przepyszny pieczony bakłażan z sosem z fety, oliwek, migdałów i miodu. Podany na kaszy bulgur. 

Na zdjeciu 4 NAJPYSZNIE danie z tego tygodnia... pierś z kurczaka marynowane w soku cytrynowym i podana na purée z awokado z posypka z chleba i pancetty. 

I na zdjeciu 5 ragoût z kielbasek wieprzowych z warzywami i pieczone kuleczki z ziemniaków.

Na zdjeciu 6 risotti z grzybami i z chpisami z szalwi.

Poza tym były: linguine carbonara wczoraj na kolacje czy sałatka z awokado, pomidorów i jajek do pracy. 












środa, 1 października 2025

Bulion drobiowy czyli rosół: na zupy i sosy.



Z okazji 1 października i otwarcia sezonu zupowego trzeba było zrobić bulion... dlatego, ze ja kostek rosołowych, galaretek, Vegety i tego typu rzeczy ( czasami tak jak nie mam już bilionów!). Wole zrobić swoje i naturalne na dobrych składnikach. 
Najszybciej mi schodzi bulion drobiowy więc robię go zazwyczaj 1 raz w miesiącu w dwóch sporych garnkach... Przy okazji korzystam przez dwa obiady z rosołu z mięskiem i z warzywami a resztę zamrażam. 





Na prawie 6 litrów bulionu drobiowego

Kurczak ekologiczny około 2 kg pokrojony na kawałki ale bez piersi - te używam do innego dania
2 kawałki indyka typu skrzydła na przykład
sok z cytryny bądź 2 łyżki octu ( by wydobyć kolagen z kości)
6 marchewek
3 duze pory
6 galazek selera naciowego
2 duze cebule
liste laurowe
1 lyzka ziaren czarnego pieprzu
2 lyzki grubej morskiej soli
pęczek zielonej pietruszki
2 duże zabki czosnku

I jak mam świeży lubczyk to daje... ale obecnie nie mam bo u nas nie kupisz... a koleżanki, która ma to kilo w ogrodzie niestety nie widziałam ostatnio. 

Mieso pokrojone wkładam do 2 garnków, każdy mieści po 3,5 litra. Pokrywam woda i gotuje około 15 minut po czym zbieram szum. 

Dodaje pokrojone warzywa i przyprawy u gotuje na małym ogniu przez 3 do 3,5 godzin. Uwaga czosnek dodaje na samym końcu na 10 minut przed końcem gotowania i przeciskam go przez praskę. 

Studze bulion. Przelewam przez sito do dużej miski i następnie porcjuję. 
W pudełkach jest po 750 ml czyli 3 szklanki. Używam te ilość do zupy na 6 osób. 
W foremkach silikonowych jest po 150 Ml - 12 porcji używam ich do sosów, czasami po dwie, bad zoo jednej zależy ile sosu i jakiego... 
Reszte jak wyżej, mam obiad na 2 dni dla siebie...