Dlaczego ja miałabym się dostosowywać ciagle, rezygnować z siebie, swojego gustu, swoich chęci... o ubieraniu się pisze w kontekście tego co napisałam dzień przed moimi urodzinami...
Od wielu lat przestałam się starać, malować, ubierać bo w edukacji narodowej we Francji to jest PROBLEM! Nie wypada, nie przystoi, można dostać kilka nieprzyjemnych słów, można usłyszeć, ze się jest tak zwanym burżujem czyli mieszkańcem miasta - dla nich to obraźliwe bo sensu słowa zazwyczaj nie znają, można mieć podstawiane na korytarzach nogi przez uczniów - jak tutaj w Rennes w liceach z mieszana populacja, może cię wezwać dyrektor na dywanik - liceum w Fougères bo deprawujesz uczniów i może ci kazać zalozyc kamizelkę z robot drogowych by zakryć twój strój... mogą cię nazwać KSIEZNICZKA - w liceum Bréquigny, wrzesień 2025, bo odważyłam się założyć sukienkę i baleriny a to jest niedopuszczalne i niezbyt tolerowane...
Wiem czytacie to i otwieracie SZEROKO OCZY ale to są tylko moje osobiste przykłady i mam ich znacznie więcej.
Dlatego od lat zrezygnowałam z torebek, butów w tym na obcasie, sukienek, spódnic, marynarek, apaszek w tych tych od Hermes czy od Diora... bo nie wypada, bo nie wolno, bo nie wpisujesz się w tło... Dlatego wciąż chodzę w spodniach, tych samych swetrach i trampkach... Od wielu lat nawet w tak codziennej kwestii jak UBIERANIE się... rezygnowała z siebie w imię celów "wyższych"... Biżuterii nie nosiłam wcale, z makijażu zrezygnowałam na rzecz podkładu tylko i maskary i na tym koniec.
Dzis rano - to może znak, ze zdrowieje?- wyciagnelem 3 płaszcze od projektantów, wyciągnęłam wszystką biżuterię jaka mam, wyciągnęłam buty w tym te od projektantów i na obcasie, wyprasowałam moje markowe apaszki, wyciągnęłam po 5 latach kozaki dużej znanej paryskiej marki i je wypastowałam... Przeorganizowalam szafy i wiecie co...
Bede TO NOSIC bo TO LUBIE, bede jezdzic do liceum w takich właśnie ubraniach i afirmować siebie i swój gust i swoje wybory i wartości...
Pewnie umrą jak zobaczą : kołnierz z lisa, kołnierz z krolika czy innego zwierzęcia - mam 3 takie... niby nic wielkiego ale pewnie będzie SKANDAL.
Moze mnie zaatakują, podłoża nogi, zlinczują, zwyzywaja... ale nie będę rezygnować z siebie przez tyle lat mojego życia bo się komuś coś nie podoba. Oczywiście nie pójdę do pracy w szpilkach od Givenchy i czarnej sukni z jedwabiu ale w markowych kozakach i z apaszka od Diora pójdę bo jest to w miarę dyskretne i nic nikomu do tego. Tak jak pojadę w poniedziałek 3 listopada do liceum w prochowcu od Burburry nawet jak ma kratkę na kołnierzu i na pasku. To prezent od kogoś mi bliskiego, dlaczego mam go latami TYLKO trzymać w szafie?
Zresztą czego bym nie ubrala i czego nie zrobiła zawsze można mi dogadać...
4 lata temu, liceum w Fougères, jem mój przywieziony z domu obiad w pokoju nauczycielskim. Na stole rozkładam niania, haftowana serwetkę, zwykła kuchenna i na niej mój obiad i słyszę:
"Ale burzujka, co za pani" - kolega nauczyciel filozofii...
Odpowiadam "Cóż nie każdy może być proletariuszem".
Cisza...
W ubiegłym roku, dokładnie ta sama sytuacja, liceum VHB Rennes... słyszę ten sam tekst... przestałam jeść w obecności innych osób bo skupiłam się w sobie, bo mnie nie akceptują i nie przyjmują taka jaka jestem i zrezygnowałam z siebie.
DOSC. Więcej nie będę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz