wtorek, 9 kwietnia 2013

Medytuję i kawał o polskiej edukacji




Od dwóch tygodni, codziennie, sumiennie medytuję przez około 45 minut. To są nasze zadania domowe do wykonania podczas terapii Mindfulness. Na początku miałam problem ze znalezieniem czasu… Bo te 45 minut to dość długo. Rano pośpiech, później praca, różnie w różne dni, przerwa na obiad, odbiór Antka ze szkoły o 16h30, podwieczorek, zabawa z nim albo inne zajęcia, kąpiel, kolacja, czytanie i mamy godzinę 21H. Teraz mąż się dopomina o chwilę uwagi, albo telefonicznie rodzina w kraju… Uparłam się jednak, że ćwiczenia wykonam i to nie tylko te medytacyjne. Czas więc znajduję wieczorami, w przerwie na obiad albo wstaję przed wszystkimi o 5 h rano by medytować. Nie zawsze jest to łatwe.

Wczoraj jednak tańczyłam z radości na zajęciach i w ciągu dnia.


Czuję takie zmiany i taką poprawę w moi życiu, że chce mi się śmiać non stop… zresztą banan nie schodzi z mojej twarzy, że się tak młodzieżowo wyrażę. Po zaledwie dwóch tygodniach… co będzie dalej? Już teraz śpię jak niemowlę, jestem spokojna, niezwykle spokojna, nawet mój mąż nie może wyjść z podziwu… czuję jakąśtaką pełnię, wewnętrzny pokój, równowagę… pomimo ostatnich chorób Antka, męża, wizyty teściów, nawału pracy, kłopotów zdrowotnych taty i mamy w Polsce. Ale nie to jest najważniejsze… Najważniejsze jest to, że pracuję chyba 2 razy SZYBCIEJ! Wczoraj miałam masę materiałów do przygotowania, myślałam nawet, że w jednym dniu się nie zmieszczę bo przeczytać i opracować prawie 400 stron to nie lada gratka… I o 16h20… wszystko skończyłam.  I nie wierzyłam własnym oczom bo byłam tak mocno skoncentrowana przez kilka godzin, tak wydajna… Dziś mam nadzieję na powtórkę. Wczoraj, terapeutka mówiła nam, że są to noramlne korzyści z tej terapi I z codziennej medytacji. Nasza wydajność w pracy będzie rosnąć, nasza siła wewnętrzna i nasza pamięć osiągną szczyty wydajności jak i wytrzymałość na stress.

Czuję, że się uzależnię… powoli acz konsekwetnie.

Kiedyś jako studentka w Polsce robiłam kurs szybkiego czytania… do dziś mi służy, każdego dnia!


A propos Polski i edukacji… dostałam wczoraj od mojej chrzestnej... smiem twierdzic, ze nie jest chyba tak zle?


Postępy edukacji w Polsce

Zadanie z matematyki


Rok 1950

Drwal sprzedał drewno za 100 zl. Wycieęcie drzewa na to drewno koszyowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drawl?


Rok 1980

Drwal sprzedał drewno za 100 zl. Wycięcie drzewa kosztowało go 4/5 tej kwoty czyli 80 zl. Ile zarobił drwal?


Rok 2000

Drwal sprzedal drewno za 100 zl. Wycięcie drzewa kosztowało go 4/5 tej kwoty czyli 80 złotych. Zarobił więc 20 złotych. Zakreśl liczbe 20.


Rok 2013

Drwal sprzedał drewno za 100 zl. Wyciecie drzewa kosztowało go 4/5 tej kwoty czyli 80 zl. Zarobil więc 20 złotych. Pokoloruj drwala.

2 komentarze:

  1. znam ten dowcip. JEST aż tak źle.
    cieszę się że znalazłaś sposób na poprawę swojego życia i samopoczucia! oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń