Od dwóch
tygodni, codziennie, sumiennie medytuję przez około 45 minut. To są nasze
zadania domowe do wykonania podczas terapii Mindfulness. Na początku miałam
problem ze znalezieniem czasu… Bo te 45 minut to dość długo. Rano pośpiech,
później praca, różnie w różne dni, przerwa na obiad, odbiór Antka ze szkoły o
16h30, podwieczorek, zabawa z nim albo inne zajęcia, kąpiel, kolacja, czytanie i mamy godzinę 21H. Teraz mąż się dopomina o chwilę uwagi, albo telefonicznie
rodzina w kraju… Uparłam się jednak, że ćwiczenia wykonam i to nie tylko te
medytacyjne. Czas więc znajduję wieczorami, w przerwie na obiad albo wstaję
przed wszystkimi o 5 h rano by medytować. Nie zawsze jest to łatwe.
Wczoraj
jednak tańczyłam z radości na zajęciach i w ciągu dnia.
Czuję takie
zmiany i taką poprawę w moi życiu, że chce mi się śmiać non stop… zresztą banan
nie schodzi z mojej twarzy, że się tak młodzieżowo wyrażę. Po zaledwie dwóch tygodniach… co będzie dalej? Już teraz śpię jak niemowlę, jestem
spokojna, niezwykle spokojna, nawet mój mąż nie może wyjść z podziwu… czuję
jakąśtaką pełnię, wewnętrzny pokój, równowagę… pomimo ostatnich chorób Antka,
męża, wizyty teściów, nawału pracy, kłopotów zdrowotnych taty i mamy w Polsce.
Ale nie to jest najważniejsze… Najważniejsze jest to, że pracuję chyba 2 razy
SZYBCIEJ! Wczoraj miałam masę materiałów do przygotowania, myślałam nawet, że w
jednym dniu się nie zmieszczę bo przeczytać i opracować prawie 400 stron to nie
lada gratka… I o 16h20… wszystko skończyłam. I nie wierzyłam własnym oczom bo byłam tak
mocno skoncentrowana przez kilka godzin, tak wydajna… Dziś mam nadzieję na
powtórkę. Wczoraj, terapeutka mówiła nam, że są to noramlne korzyści z tej
terapi I z codziennej medytacji. Nasza wydajność w pracy będzie rosnąć, nasza
siła wewnętrzna i nasza pamięć osiągną szczyty wydajności jak i wytrzymałość na
stress.
Czuję, że
się uzależnię… powoli acz konsekwetnie.
Kiedyś jako
studentka w Polsce robiłam kurs szybkiego czytania… do dziś mi służy, każdego
dnia!
A propos
Polski i edukacji… dostałam wczoraj od mojej chrzestnej... smiem twierdzic, ze nie jest chyba tak zle?
Postępy
edukacji w Polsce
Zadanie z
matematyki
Rok 1950
Drwal
sprzedał drewno za 100 zl. Wycieęcie drzewa na to drewno koszyowało go 4/5 tej
kwoty. Ile zarobił drawl?
Rok 1980
Drwal
sprzedał drewno za 100 zl. Wycięcie drzewa kosztowało go 4/5 tej kwoty czyli 80
zl. Ile zarobił drwal?
Rok 2000
Drwal
sprzedal drewno za 100 zl. Wycięcie drzewa kosztowało go 4/5 tej kwoty czyli 80
złotych. Zarobił więc 20 złotych. Zakreśl liczbe 20.
Rok 2013
Drwal
sprzedał drewno za 100 zl. Wyciecie drzewa kosztowało go 4/5 tej kwoty czyli 80
zl. Zarobil więc 20 złotych. Pokoloruj drwala.
znam ten dowcip. JEST aż tak źle.
OdpowiedzUsuńcieszę się że znalazłaś sposób na poprawę swojego życia i samopoczucia! oby tak dalej!
Ja tez sie bardzo ciesze!
OdpowiedzUsuń