Kilka dni temu pisałam jak to teściowie dzwonią z sanatorium
każdego dnia czyli z Jonzac by opowiadać nam jak to się nudzą, jak im tam źle i
że więcej nogdy do sanatorium nie pojadą. W niedzielę, o której zaczęłam
opowiadać wczoraj mieliśmy okazję zwiedzić to miasteczko i okolice. Szczerze
mówiąc ja byłam zachwycona urokiem tych miejsc, ale jak
widać nudzić można się wszędzie… bo Nuda nie wynika z miejsca życia czy
przebywania ale z wnętrza ludzkiego otwartego bądź zamkniętego na otaczający go
świat i ludzi.
Przekornie na zdjęciu tytułowym – francuski cmentarz z jego
kapliczkami, surowymi, szaro-burymi. Myślę, że to dopiero jest a raczej będzie
miejsce na nudę…
Nasza wizyta na cmentarzu w Jarnac, na grobie prezydenta
dźwięczała w mym duchu jak « memento mori »… żyj, ciesz się,
doceniaj, otwórz szeroko oczy na ten cudowny świat, celebruj każdą chwilę,
uczyń z niej święto…
Niektórzy pozostają głusi.
Kapliczka cmentarna rodziny Lorrain i Mitterand
Bo Jonzac pomimo swoich ograniczonych rozmairów, zaledwie
3800 mieszkańców ma oprócz troglodyckich term, gdzie odbywają się zabiegi i
zamek średniowieczny do zwiedzania, i średniowieczne uliczki, i baseny
rekreacyjne i parki, i kino, i mediatekę, i kawiarnie i sklepy… cóż z tego…
jest w nim nudno.
Opowiadałam wczoraj tacie pokazując mu zdjęcia o tej nudzie…
dodałam też, że sanatorium jest za darmo, że wynajęcie ich mieszkania tam 700
euro na tydzień jest za darmo bo płaci za nie kasa chorych, że nawet transport
z miejsca zamieszkania do sanatorium jest za darmo bo kasa płaci… ale to
wszystko za mało by być wdzięcznym… jest nudno i źle…
Szczerze współczuję Ci teściów. Mam nadzieję, że mąż nie odziedziczył ich charakteru i podejścia do życia? Może powinni pojechać do Las Vegas. Tam powinno być "super" ;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy o. Współczucie tutaj chodzi raczej o brak zrozumienia, porozumienia, zupełnie odmienne systemy wartości i sposoby życia.... A w ogóle to błąd jest we wpisie zapomniałam dodać jedno " R " do Mitterrand!
UsuńBędąc au pair szukałam jakiejś książki co ażeby poczytać jak inny też mieli źle (żartuję ;D) i natrafiłam na tą książkę. Niestety nie było mi dane ją dostać. Ale obiecuję sobię że gdy wrócę do Polski to na 100 % ją kupię ! ;)
OdpowiedzUsuńA co do teściów. Na pewno teściowa nie powinna mówić że mały za dużo mówi po polsku (było coś w jednym z ostatnich postów o tym). To dobrze, jeśli dzieci posługują się dwoma językami. Moje au pairskie dzieci też mówiły po niemeicku i polsku i nikt nie widział problemu. No może czasem "Marta, Marta Ich habe grosse cycki " ;D
Ciesze sie, ze trafilam w temat! Tez uwazam, ze to wzbogaca czlowieka poslugiwanie sie kilkoma jezykami... niestety niektorzy tego nie rozumieja. Coz pozostaje robic swoje. Pozdrawiam z letniego juz Bordeau!
Usuń