piątek, 28 lutego 2014
Jak 100 lat w zdrowiu dożyć – sekrety mojej cioci Mari.
Wczoraj zadzwoniłam do cioci… Nie chciałam w dzień urodzin bo wiedziałam, że nie będzie można porozmawić, że będzie tłum. I tak też było. Delegacje z miasta, z ZUS, z jakiś organizacji, z parafi plus cała rodzina, która się na te uroczystości zjechała. Wczoraj co prawda też wciąż było i ludno i gwarno, ale już mniej.
Ciocia Maria zachwycona!
Jak stwierdziła jej synowa, Danka, z którą mieszka (to też jedna z moich ulubionych cioć!) “Mama, jak ta królowa Elżbieta hołdy zbiera i zbiera”. Kwiaty się w domu nie zmieściły więc porozwozili je po cmentarzach i kościołach wałeckich… Prezenty podobno wszystkie się spodobały, w tym od nas jedwabny, spory szal, znanej francuskiej marki, w motyle i łańcuchy… który wysłaliśmy wraz z Antkowym sercem, pod którym po polsku napisał “ Dla kochanej cioci Mari – Antoś” i okolicznościową kartką ( brr jak sobie pomyślę, że teść mój zabronił w jego domu do mojego syna per Antoś się zwracać – dopiero teraz dociera do mnie jakie jego zachowanie jest toksyczne i chore, ale nie o tym miało być).
Ciocia Maria na moje pytanie JAK, Jak to zrobić by tak pięknego wieku dożyć w zdrowiu i fizycznym i psychicznym i intelektualnym rzekła :
“ Po pierwsze trzeba trochę jeść i pić, ale nie za dużo. Pracować należy na świeżym powietrzu, jak najwięcej. Kochać tylko jednego mężczyznę – na mój telefoniczny uśmiech żywo zareagowała – bo wiesz Agniesiu, jak się zmienia, jak to teraz modne, te rozwody i te brudy, to nic z tego dobrego nie ma, zdrowie niszczeje, ja to po swoich wnuczkach widzę takie młode a tak staro wyglądają od tych małżeńskich kłopotów…
I co najważniejsze trzeba wszystko przyjmować tak jak Pan Bóg daje, z pokorą i ze zgodą, to wszystko dobrze będzie”
Na tym recepta na długie życie się zakończyła a ja myślę o niej od wczoraj i jakoś tak wszystko mi się zgadza! Wczoraj to ostatnie zdanie niezbyt mi się spodobało, odebrałam je jako rezygnację pewną pasywność, a dziś nabrałam pewności, że raczej nie o to cioci chodziło… Bo jak siedziała z niemowlętami w oblężonej gorzelni pod Kisielinem w 1943 roku, w lipcu, i bała się strasznie o to, że Ukraińcy ich podpalą, że wszyscy zginą… nie wydaje mi się by pasywnie godziła się na śmierć. Zresztą jak o tym opowiada słychać raczej w jej głosie zaufanie, zdanie się na…
Wczoraj rozpoczęła nowe stulecie, jak sama stwierdziła. Do grobu jej nieśpieszno. Formę ma olimpijską bo czeka już na wiosnę, na ogród, na pracę w ziemii. We wtorek pieszo szła do kościoła, wchodziła po schodach, rozmawiała z ludźmi… nie można w żaden sposób odczuć, że Maria ma 100 lat! Znam 60 –cio parolatków, którzy mają się znacznie gorzej… w mojej wlasnej rodzinie, wiec to nie tylko geny! Coś w tym jej sekrecie jest… czas zaaplikować do swojej egzystencji!
Ps: Na zdjeciu u nas wiosna na trawnikach!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo podoba mi się recepta Twojej cioci Marii. To zdanie o zgodzie na świat i o pokorze jest bardzo ważne. I jak zauważyłaś- to nie rezygnacja i pasywność- to życiowa mądrość i głęboka ufność w Bożą miłość.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Twojej cioci. To ostatnie ma w sobie ważny przekaz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj lubie ta Twoja Ciocie lubie. Tak, to zdanie o pokorze jest przejmujaco madre.
OdpowiedzUsuń