Ubiegłą niedzielę pomiędzy strugami deszczu spędziliśmy na
kortach tenisowych w miasteczku Porge… Nad oceanem. Dostałam w kość ! Było
zimno, co chwila padało. Grający, młodzi tenismani co chwilę schodzili z kortów
i biegli się schować. Jak tylko deszcz ustawał to z powrotem na korty. Koszmar
dla dzieciaków i dla nas kibiców też. Antek miał tego serdecznie dość.
Był tylko jeden kryty kort na kórym grały jakiś turniej
drużyny dorosłych !!! a dzieci biegusiem tu i tam… w końcu rodzice się
wkurzyli, my też i zażądaliśmy zejścia dorosłych z krytego kortu, skończenia
turnieju dziecięcego, który trwał od 9h rano do prawie 15h… Poburczeli,
konsultowali się z liga bo nie wiedzieli co i jak… w końcu przenieśli i udało
się skończyć.
Antek skończył na 3 miejscu, z brązowym medalem. I tak dobrze, w takich warunkach.
Teraz
moknie na wycieczce szkolnej w Owerni, wśród wulkanów… eh… byle do piątku!
Co do
mojego obecnego Gimnazjum, nie podawania ręki nauczycielkom przez muzułmańskich
rodziców i ogólnej ruinie tego co wokół mnie w tym kraju pisać nie będę bom
zdeprymowana… napiszę jutro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz