wtorek, 4 kwietnia 2017

Dzieci i żałoba. Francuska codzienność : część 78.


Antek
Antek tego lata w Polsce, genialne zdjecie mojego brata Igora.

Pisałam już, że od jakiegoś czasu Antek ma swoją panią sofrolog, która się nim opiekuje, uczyć zarządzać emocjami szczególnie tymi skrajnymi w jego przypadku związanymi z ogromnym stresem turniejów tenisowych i golfowych. Wszystko to odbywa się bardzo dobrze, szczęśliwe i z pożytkiem dla całej naszej rodziny.

 

W ubiegłą sobotę zostaliśmy jednak zaskoczeni. Otóż Antoś opowiedział jej o dwóch zgonach z ubiegłego lata. Chodzi o śmierć mojego kochanego wujka Bogdana i o samobójstwo zakrystianina naszej katedry i nieśpiewającego członka antkowego chóru czyli Nicolas. Ani ja, ani Antoni tych śmierci się nie spodziewaliśmy. To były osoby młode, pełne życia, pełne planów na jutro i na pojutrze…

 

Byliśmy dwa tygodnie na wakacjach w Polsce… Właściwie drugiego dnia dowiedzieliśmy się, że nasz wujek jest w szpitalu w stanie poważnym. Kilka dni później przez telefon Stéph poinformował nas o samobójstwie Nicolas, 29 lat… Szok, niezrozumienie, antkowe łzy… za kilak dni mieli razem jechać na tournée do Rosji… W pogrzebie nie mogliśmy wziąść udziału bo byliśmy w Polsce a zresztą rodzina Nicolas nikogo na pogrzeb na cmentarzu nie zaprosiła i była wyraźna prośba by poza mszą pogrzebową na cmentarz nie iść.

 

W przeddzień naszego wylotu z Polski, podczas 90 urodzin mojej babci… przyszła wiadomość o zgonie wujka. Na pogrzebie nie zostaliśmy… odbył się kilka dni po naszym wylocie i w przedzień wylotu Antka do Rosji.

Rozmawialiśmy o tych zgonach, oglądaliśmy zdjęcia, wspominaliśmy… ale Antoni jak się okazało w sobotę nie przeszedł przez wszystkie etapy żałoby jeszcze i bardzo cierpi z tego powodu choć mało o tym mówi.

Wujka Bogdana wspominamy prawie codziennie, przy różnych okazjach. Na mojej biblioteczce, w moim biurze, stoi jego zdjęcie, obok zdjęć tych wszystkich, którzy odeszli a którzy są mi, nam tak bliscy.

Antoś jednak wciąż przeżywa te zgony i chce, bardzo chce symbolicznie oddać hołd tym osobom. I tak po nitce do kłębka powiedział pani sofrolog, że on musi złożyć kwiaty i zapalić świece na grobach tych osób.

 

Na grobie wujka zrobimy to latem, jak będziemy w Polsce, na grobie Nicolas możemy zrobić to już teraz tylko muszę się dowiedzieć gdzie jest grób i na jakim cmentarzu… a to sprawa delikatna… ale się dowiem, najwyżej cemantarze obdzwonię. Chcemy zamówić też mszę świętą za te osoby i za innych bliskich.

 

Nie wiem jakie są wasze doświadczenia z odczuwaniem żałoby przez dzieci ? Dla mnie to sobotnie wyznanie było zaskoczeniem. Z drugiej strony dojrzałość duchowa i intelektualna mojego syna jest dla nas wciąż nieustającym źródłem inspiracji. Nie ma on przecież 12 lat… a obchodzą go sprawy ziemskie i wieczne w sposób tak szczególny. Ale czegóż mogłabym oczekiwać od dziecka, które wieku 19 miesięcy przy zmienianiu pieluchy spytało mnie «  kto stworzył księżyc i gwiazdy ? » zamykając mi usta na dość długo.

Tak jest i tym razem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz