Antek tego lata w Polsce, genialne zdjecie mojego brata Igora.
Pisałam już, że od jakiegoś czasu Antek ma swoją panią
sofrolog, która się nim opiekuje, uczyć zarządzać emocjami szczególnie tymi
skrajnymi w jego przypadku związanymi z ogromnym stresem turniejów tenisowych i
golfowych. Wszystko to odbywa się bardzo dobrze, szczęśliwe i z pożytkiem dla
całej naszej rodziny.
W ubiegłą sobotę zostaliśmy jednak zaskoczeni. Otóż Antoś
opowiedział jej o dwóch zgonach z ubiegłego lata. Chodzi o śmierć mojego
kochanego wujka Bogdana i o samobójstwo zakrystianina naszej katedry i nieśpiewającego
członka antkowego chóru czyli Nicolas. Ani ja, ani Antoni tych śmierci się nie
spodziewaliśmy. To były osoby młode, pełne życia, pełne planów na jutro i na
pojutrze…
Byliśmy dwa tygodnie na wakacjach w Polsce… Właściwie
drugiego dnia dowiedzieliśmy się, że nasz wujek jest w szpitalu w stanie
poważnym. Kilka dni później przez telefon Stéph poinformował nas o samobójstwie
Nicolas, 29 lat… Szok, niezrozumienie, antkowe łzy… za kilak dni mieli razem
jechać na tournée do Rosji… W pogrzebie nie mogliśmy wziąść udziału bo byliśmy
w Polsce a zresztą rodzina Nicolas nikogo na pogrzeb na cmentarzu nie zaprosiła
i była wyraźna prośba by poza mszą pogrzebową na cmentarz nie iść.
W przeddzień naszego wylotu z Polski, podczas 90 urodzin
mojej babci… przyszła wiadomość o zgonie wujka. Na pogrzebie nie zostaliśmy… odbył
się kilka dni po naszym wylocie i w przedzień wylotu Antka do Rosji.
Rozmawialiśmy o tych zgonach, oglądaliśmy zdjęcia,
wspominaliśmy… ale Antoni jak się okazało w sobotę nie przeszedł przez
wszystkie etapy żałoby jeszcze i bardzo cierpi z tego powodu choć mało o tym
mówi.
Wujka Bogdana wspominamy prawie codziennie, przy różnych
okazjach. Na mojej biblioteczce, w moim biurze, stoi jego zdjęcie, obok zdjęć
tych wszystkich, którzy odeszli a którzy są mi, nam tak bliscy.
Antoś jednak wciąż przeżywa te zgony i chce, bardzo chce
symbolicznie oddać hołd tym osobom. I tak po nitce do kłębka powiedział pani
sofrolog, że on musi złożyć kwiaty i zapalić świece na grobach tych osób.
Na grobie wujka zrobimy to latem, jak będziemy w Polsce, na
grobie Nicolas możemy zrobić to już teraz tylko muszę się dowiedzieć gdzie jest
grób i na jakim cmentarzu… a to sprawa delikatna… ale się dowiem, najwyżej
cemantarze obdzwonię. Chcemy zamówić też mszę świętą za te osoby i za innych
bliskich.
Nie wiem jakie są wasze doświadczenia z odczuwaniem żałoby
przez dzieci ? Dla mnie to sobotnie wyznanie było zaskoczeniem. Z drugiej
strony dojrzałość duchowa i intelektualna mojego syna jest dla nas wciąż
nieustającym źródłem inspiracji. Nie ma on przecież 12 lat… a obchodzą go sprawy
ziemskie i wieczne w sposób tak szczególny. Ale czegóż mogłabym oczekiwać od
dziecka, które wieku 19 miesięcy przy zmienianiu pieluchy spytało mnie «
kto stworzył księżyc i gwiazdy ? » zamykając mi usta na dość długo.
Tak jest i
tym razem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz