Byłam dzisiaj z moim synem rano na mszy świętej w jego
szkolnym kościele. Ludzi było sporo a dzieci i młodzieży ponad połowa dużego
kościoła.
Nie wiem czy wiecie, ale we Francji jak się wchodzi do
kościoła to otrzymuje się kartkę z rozpisanym przebiegiem całej mszy. Jest więc
nazwa prafaii/kościoła, data, tekst śpiewu wstępnego, teksty psalmów, czytań,
ewangelii oraz modlitwy powszechnej. Pozostałe pieśni też są na owej kartce
wydrukowane a czasem wręcz Credo czy inne modlitwy.
Tak więc jak człowiek do kościoła
wchodzi to czuję się już od progu powitany, mile widziany, oczekiwany. Bardzo
się do tego przyzwyczaiłam i nawet do ciągłych rozmów w kościele czy do zabaw i
rysunków dzieci. Bo dzieci w kościele we Francyji nie siedzą spokojnie w
ławkach jak trusie tylko wiercą się niemiłosiernie i wyciągają z toreb i
plecaczków papier, kredki, książeczki i siadają gdzie chcą i kolorują podczas
mszy. Mój Antek też tak miał. Dopiero od jakiś 3 lat siedzi spokojnie i
ewnetualnie swoją Biblię sobie czyta jak go kazanie nudzi.
Ale dzsiejsze kazanie było
cudowne… księdza, który Antkowi 1 komunii udzielał i wybrzmiało w nim pytanie :
« Jak moja wiara zmienia moje postrzeganie rzeczywistości i moje działanie
w tej rzeczywstości »… tak sobie zapamiętałam.
Postanowiliśmy z Antkiem po
powrocie z mszy, że do Wielkanocy, co wieczór przeczytamy cztania dnia
liturgicznego i nad nimi trochę pomedytujemy – takie nasze późne wielkopostne
postanowienie. Mam odpowiednie książeczki w domu « Prions en Eglise ».
Nie ma bowiem, jak już pisałam
gdzieś na Facebooku rekolekcji u nas, jako takich ale ja je mam za
pośrednictwem Tygdonika Powszechnego… i za to redkacji tego tygodnika, mojego
ulubionego, bardzo dziekuję !
Święta za 2 tygodnie, niecałe…
Byłam wczoraj po część zakupów. Po
farbki do jajek, po specyfiki do wypieków i tonę czekoladek świątecznych… Kwiatami dom stoi wciąż wiosennie
ustrojony. Przyjdzie wysiać mi rzeżuchę za tydzień i dziadkowe pisanki
pozawieszać na tegorocznej palmie. To taki piękny i wzruszający rytuał.
Okna pomyłam w ubiegłą środę wieczorem. Więcej
pewnie nic zrobić nie zdąrzę bo jak co roku biję się z francuską laickością!
Antek ma w niedzielę Palmową turniej golfowy…
myślałam, że mnie przysłowiowy szlag trafi… ale zdoła pójść na mszę w sobotę
palmową… wieczorem ze swoim ojcem choć o mały włos trenerka by nie odpuściła,
ale się uparłam! Jak taki osioł! Pracuję oczywiście do ostatneij chwili –
Wielki Piątek 17 godzina… Droga krzyżowa, znów nie będę mogła uczestniczyć…
strasznie mnie to boli i ciąży na mnie… jak taka kłoda pod nogami. No ale
później będą już wakacje I Święta spędzamy z przyjaciółmi w tym roku! I na to
się bardzo cieszę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz