Odbyly sie... moje pierwsze 3 lekcje w nowym gimnazjum.
Na poczatek ta jazda... godzine by pokonac 13 kilometrow... myslalam, ze zejde w tych korkach. Wlozylam sobie trampki, Conversy pod siedzenie bo jak mam tyle naciskac na te sprzegla i hamulce to nie w balerinkach ani na obcasach. Do jazdy wiec ubieram trampki, nastepnie zmieniam.
Pierwsza klasa 4 gimnazjum, uczniowie lat 13-14, durnowata az strach sie bac. Belfrowie uprzedzali mnie, ze nieznosna i mieli racje. Jednego delikwenta wyrzucilam juz w pierwszej minucie lekcji. Gume sobie zul... Z ta klasa bede miala pod gorke.
Nastepne dwie godziny z ostatnimi czyli 3-cimi klasami gimnazjum. Bylo mi milo, tak odczuwalam wyrazna przyjemnosc z faktu prowadzenia z nimi lekcji. Na poczatek ich rozsmieszylam moja "data dnia" dzis akurat aresztowanie Joanny d'Arc przez Burgundczykow... nie smiali sie a rechotali wrecz jak im opowiedzialam te historie na swoj sposob. Potem plynnie przeszlismy do lekcji... jedni mieli o murze berlinskim drudzy o atakach z 11 wrzesnia 2001... Konczymy program.
Usmialam sie solidnie i ja jak mi uczniowie powiedzieli, ze prosze pani miedzy RFN i NRD byla autostrada i mogli sobie Niemcy jezdzic jak chcieli w te i wewte... najlepsze w tym wszystkim jest to, ze jakis nauczyciel im to powiedzial, ze wierza jak w swietosc. Przyszlo mi te zawilosc odkrecac... apelujac do ich inteligencji.
Poziom mierny i to bardzo. Oddalam zalegle sprawdziany na 27 uczniow, 13 nie zdobylo nawet polowy punktow czyli 10/20 a egzamin za miesiac. Cienutko, cieniutko jak popluczyny komunistycznej kawy w szklance... ale to juz nie moj biznes, ani moja sprawa.
Dowiedzialam sie tez, ze im Marlin Monroe przypominam... choc stara jestem, duzo starsza od slynnej aktorki w dniu jej samobojstwa. Ale coz milo slyszec...
Ps. Najwieksze zdumienie obserwuje zawsze jak im mowie, ze francuski jest moim trzecim jezykiem... wtedy mamy wytrzeszcz oczu i opadajace szczeki he, he...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz