Dziś pani ortodontystka zdjęła Antkowi aparat, który nosił od lekko ponad 2 lat. I ma zębiska... rowniotkie, bielutkie... cud miód... aż mu zazdroszczę bo tez bym chciała takie mieć!
Pomijając fakt, ze ani jednego ubytku do dnia dzisiejszego czyli 15,5 roku a ja w jego wieku mialam już wiele, bardzo wiele plomb i ubytków...
Pewnie i geny i żywienie i higiena plus jakoś usług medycznych maja tutaj duże znaczenie bo w porównaniu do Francji sytuacja zębowa dzieci w Polsce jest TRAGICZNA... z tego czo czytam.
A ja odpoczywam i pracuje trochę... lekcje szykuje. Ograniam następna affectation czyli przydział pracy o 64 km od domu...
Śpię hurtowo od 21 godziny do 7 rano, non stop... już trzecia noc. Popołudniu drzemka tez jest zaliczona. Za chwile idę do fryzjera bo maja zamknąć od przyszłego tygodnia... mam piekne tulipany na stole i oddycham...
Wzruszam się jednak nieustannie bo wciąż napływają wiadomość od uczniów i nauczyciele, przychodzą mi kartki z podziękowaniami i dziś pewnie coś jeszcze wieczorem bo koleżanką z pracy ma zajechać... z poprzedniej pracy. Więc popłakuje sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz