Uważam za oficjalnie rozpoczęte! Wczoraj późnym wieczorem wróciliśmy znad oceanu, gdzie miałam 5 dni wakacji w wersji francuskiej... bieganie, plażowanie, żaglowanie, i nic nierobienie!
W najbliższą sobotę trzytygodniowy wyjazd na wywczasy. Kierunek Polska na początek!
I wszystko jest dobrze i wszystko ogarniam ale stresuje się cholerna bestia z wypustkami co może nam zamknąć granice, hotele, restauracje i utrudnić podróż. I to pomimo faktu, ze mamy Paszporty sanitarne, ze jesteśmy wszyscy podwójnie zaszczepieni i z 15 dniowa odpornością nabyta po drugiej dawce szczepionki.
To jest ORGANIZACJA... cala trasa, hotele, plan dni i zajęć.. wszystko dopinam teraz na ostatnie przysłowiowe guziki... w jaki dzień kto i co i jak i gdzie i za ile... Cale planowanie tych 3 tygodniowych wakacji to są cale dnie organizacji przed... szukania miejsc, rezerwowania, płacenia, zgrania miejsca z dniami otwarcia obiekty do których zamierzamy się udać, zgrania wizyt i spotkań. czasem się gubimy i choć dwóch nas jest do tej organizacji to jednak jeszcze ze dwie osoby by się przydały! Trzeba tez dostosować budżet i cala resztę... a jeszcze ci zagrożenia wisza nad głową jak te nocne mary!
Plus nieco miejsca trzeba zostawić na nieprzewidziane wypadki przy wakacjowaniu... brrr... niecierpie tego!
Ja, ktora każdy dzień rozpoczynam z gotowym planem dokładnym planem, z celami do zrealizowania... spontany i straty czasu to zdecydowanie nie moja bajka!
Szykowania a szykowania... nie mówiąc o wyzwaniu podróżowania samochodem przez Europę... ileż to już lat bez tej wersji wakacji? Sporo... trzeba się przestawić.
Nastroje jednak mega pozytywne! Antek nie może się doczekać wyjazdu i w końcu spotkania z dziadkami... marudzi non stop na ten temat! Ja tez się doczekać nie mogę choć mnie zgarnia stresik przed-wyjazdowy... Stéphane radosny i najmniej problemowy! Tacy ludzie maja dobrze!
Pozdrawiam poniedziałkowo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz