Nie, nie bawił się klockami... a szkoda bo czas płynie tak nieubłaganie, ze mam już prawie dorosłego chłopca w domu!
Jak wczoraj wrócił to opowiadał i opowiadał dobre 4 godziny i pokazywał nam co robił, jakie dokumenty sobie skserowal, co zachowa na przyszłość.
Zaczynał codziennie około 9:30. Dojazd od domu jego chrzestnej do centrum Paryża, do Luku triumfalnego to cala godzina drogi choć specjalnie daleko nie jest. Pierwszego dnia jechali jej samochodem z szoferem ale później Antek jeździł i wracał sam, transportem miejskim.
Praca do około 13. Codziennie w innym dziale, z nowymi osobami. Przerwa obiadowa trochę ponad godzinę więc szli gdzieś jeść bo Antek dostał bony obiadowe a w ostatni dzień szefostwo firmy zaprosiło go do restauracji. W środę obiadowa ze swoją chrzestna, która pracuje obok tez w restauracji. Popołudniu miał zadania do wykonania. I głównie robił analizę ekonomiczna różnych firm. Dostawał pakiet dokumentów w językach francuskim, biznes plan zawsze po angielsku i część tez po niemiecku. Analizował te dokumenty i pisal wstępna syntezę podając punkty pozytywne i negatywne danego dossier, porównując go z innymi itd. Pod wieczór dyskutował z grupa osób pracujących nad dana inwestycja przedstawiając swoje analizy, robiąc notatki i słuchając. Wracał koło 19:30 do domu.
Wywiązał się z tych zadań genialnie. Pracownicy firmy byli zachwyceni jego poziomem znajomosci języków, dociekliwością, dokładnością analiz oraz rzeczowością propozycji i konkluzji.
Przez ostatni tydzień Antek poszedł ostro do przodu, rozwinął się w dość krótkim czasie w sposób znaczący i zostało to docenione.
Przywiózł cale teczki dokumentów. Używa takiego słownictwa ekonomicznego, ze ja czasem muszę spytać co to jest, bo po prostu nie wiem... nawiązał super kontakty. Dziś o 8 rano był na nogach a o 9 znów zaczął pracować... pomimo niedzieli! Ma ogromna motywacje by pójść dalej, poznać więcej. I to cieszy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz