Antoni zaczął swoją przygodę z nartami w wieku 3,5 roczku. Wtedy po raz pierwszy pojechaliśmy zima w Pireneje. Byli z nami moi teściowie. Porankami chodziliśmy jeździć na nartach a popołudniami w wodach termalnych się moczyliśmy. To było w Cautrets. Tam Antoni zdobył swój pierwszy medal narciarski nazywany Piu Piu po francusku. Już wtedy jeździł lepiej niż jego mama czyli ja, która do dziś zjeżdżam tylko po zielonych no ewentualnie delikatnych niebieskich trasach.
Cale dzieciństwo, co roku były narty i co roku nowe pułapy i medale aż do ostatniego.
Potem w gimnazjum jakoś przestaliśmy jeździć zima w góry a zaczęliśmy jeździć do słoneczka, na wyspy Kanaryjskie.
Tymczasem w tym roku Antek odświeżył swoje narciarstwo alpejskie bo właśnie jest w Alpach z całym 1 rokiem studiów. I dzwonił i bawi się swietnie. Jeżdżą po czerwonych i czarnych trasach w La Plagne. Tej umiejętności jak roweru pewnie się nie zapomina. Antoni zachwycony. Cieszę się, ze ma radość i ze umie. To kolejna ważna kompetencja w życiu młodego człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz