Do
Portugalii wybraliśmy się tego lata samochodem. Przejechaliśmy przez Hiszpanię,
zatrzymując się na nocleg w Salamance – urocze miasto! I następnego dnia
dotarliśmy do Cascais.
Cascais to
mała, nadmorska miejscowość, położona 30 km na zachód od Lizbony. Tutaj mieliśmy
zarezerwowany na cały tydzień, 5* hotel Quinta da Marinha. Hotel położony jest
na wzgórzach, pośrodku terenu golfowego zaprojektowanego przez John’a Trent’a (dlatego
pewnie jest tak znany). Dzielnica hotelowa jest niezwykle spokojna, otoczona
ogromnymi i pięknymi willami, trochę przypominającymi Beverly Hills .
Nasz pokoj - fragment
wewnetrzne ogrody w hotelu
salony i saloniki
glowny hol
hol przed sala sniadaniowa i restauracjami tzw: muzyczny
bar John Trent
jeden z odkrytych basenow obiektu
widok na pole golfowe
drugi odkryty basen
i lapmy, ktore fascynowaly mojego Antosia
Quinta da
Marinha jest dużym obiektem – 198 pokoi i suites rozmieszczonych na dwóch
piętrach wokół wewnętrznych, ogromnych ogrodów, w których rosną 4-5 metrowe
palmy! Pokoje są bardzo wygodne, udekorowane golfowo… kluby, piłeczki i inne
kompozycje zdobią je w dość dyskretny sposób.
Hotel
posiada 3 baseny zewnętrzne i dwa wewnętrzne, SPA, siłownię, klub dla dzieci,
trzy restauracje, dwa bary i mnóstwo małych saloników gdzie można poczytać,
postukać w computer czy posłuchać muzyki. Codziennie różni artyści proponują
koncerty od 18h do około 1 h w nocy.
Super się
pływa w basenie przy dźwiękach fortepiano czy tradycyjnym śpiewie Fado…
doświadczenie do zapamiętania na całe życie. Z każdego tarasu i pokoju rozciąga
się wspaniały widok na pole golfowe, drzewa, zbiorniki wodne z najróżniejszym
ptactwem.
Obsługa
jest niezwykle miła i uprzejma…
Na teren
golfowy i na tereny tenisowe znajdujące się obok objektu goście mają 50% zniżki.
To obiekt
luksusowy i gdyby przyszło nam płacić za pokój oficjalną cenę nie było by nas
na to miejsce po prostu stać… Jednakże na stronach internetowych “vente privée”
mój mąż znalazł super promocję, która pozwoliła nam na skorzystanie z uroków
tego miejsca. Otóż zamiast ponad 300 euros za noc zapłaciliśmy tylko 101 euro
za noc, za trzy osoby, z królewskim śniadaniem, które samo w sobie było
sprzedawane za 25 euros… dzieci bezpłatnie. Także tydzień pobytu kosztował nas
700 euros I za taką cenę warto tutaj przyjechać z pewnością. Odpoczynek i udany
urlop gwarantowany… nie mówiąc o bogactwie miasteczka, Lizbony i innych
zabytków, które można w tym czasie zwiedzić. Ale o tym w następnych
opowieściach.
Fajny blog.
OdpowiedzUsuń