Antek ma
sporo szczęścia, gdyż obchodzi swoje urodziny, co roku, wielokrotnie. Z nami
rodzicami, z dziadkami I kuzynkami często bo urodził się 27 lipca a wtedy
często jesteśmy w Polsce, z dziadkami we Francji co roku raz wcześniej, raz
później i z kolegami oczywiście też.
Z kolegami
spotykał się wczorajszym popołudniem. Około południa zaczęio się rozpogadzać.
Nawet wyjrzało słońce. Pojechaliśmy się do parku linowego, gdzie mieliśmy
zarezerwowane urodziny. Wszyscy goście dojechali na czas. Nakryłam stół pod
drzewami papierowym obrusem, papierowymi talerzykami, serwetkami itd… Instruktor
ubrał dzieci w szelki i inne zabezpieczające sprzęty i rozpoczął tłumaczenie. W
tym momencie zagrzmało tak ostro jakby burza wisiała dokładnie nad naszymi
głowami. Dwóhc kolegów Antka rozpłakało się na dobre, ze strachu. Deszcz lunął
w jednej sekundzie.
Instruktorzy
ewakuowali dzieci z drzew, ja zbierałam to co udało mi się zebrać… obrus
poszedł od razu do śmietnika, rozmókł w kilka sekund, talerzyki też. Schowaliśmy
się w drewnianym domku instruktorów, jeden obok drugiego jak śledzie w puszce I
czekaliśmy. Niektóre dzieci płakały, trzeba je było uspokajać… na powierzchni
jakiś 50 metrów kwadratowych było nas 120 osób!
Burza
trwała godzinę… równą godzinę. Po czym znów
wszystko pojaśniało!
Podczas tej
godziny dwie grupy zrezygnowały z urodzin, przełożyły. Nasi chłopcy chcieli
zostać…. I się zaczęło!
6 tras w
drzewach… I 4 godziny zabawy! Również z przygodami bo jeden nie przestrzegał
warunków bezpieczeństwa, nie przypiął się i o mało nie spadł…
Wyszliśmy z
parku o 19h… przyjechaliśmy o 14h… Antek
dostał bardzo ładne prezenty w tym pudełka kart Pokémon – nie wiem jak w Polsce
ale tutaj panuje na te karty istny szał! Kolekcja rośnie… opaski do gry w
tenisa, książki, gry…
Dzieci były
przeszczęśliwe. Dzisiaj rano na mszy rodzice nam dziękowali, dzieciaki między
sobą dyskutowały o “super” urodzinach. Pozostali chłopcy z Antka klasy chcą
teraz też tam mieć urodziny. Jeden z nich ma 5 stycznia…. Jego mama z lekka
pobladła jak to usłyszała.
Dziś
odpoczywamy… msza, pyszny, jesienny obiad i zaraz kino, idziemy na dokumentalny
film “ W drodze do szkoły” o dzieciach z różnych zakątków świata i ich
edukacji. Zapowiada się ciekawie! Antek przebiera nogami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz