środa, 27 listopada 2013

Dlaczego na wywiadówkę przychodzą TYLKO rodzice najlepszych uczniów ?

 

 

 

Takie pytanie zadałam mojej « szefowej » zwanej po francusku « tutrice » po zebraniu rodziców kończącym 1 trymestr nauki… zebranie dotyczyło 3 klas liceum, które w tym roku zdają maturę z francuskiego a w przyszłym resztę przedmiotów maturalnych.

 

Fakt pierwszy… z każdej klasy pojawiło się 2 do 4 rodziców czyli na średnio 26-28 dzieci w klasie, 2 bądź 4 była reprezentowana przez rodzica.

Fakt drugi… byli to rodzice dzieci, które mają średnią powyżej 14 punktów na 20…

Fakt trzeci… rodzice dzieci, które mają problemy, złe oceny na wywiadówkę nie przyszli.

 

Nie pierwszy to raz, jest tak zawsze. Co 3 miesiące historia się powtarza.

Czy należy wobec tego wysnuć wniosek, że dzieci, które otrzymują w domu odpowiednie wychowanie, i którymi rodzice się po prostu interesują jakby w ciągu logicznym dobrze w szkole pracują?

Czy można powiedzieć, że uczniowie, którzy mają poważne problemy z nauką i z dyscypliną mają je dlatego, że rodzice się nimi nie interesują? Nie poświęcają im zbyt wiele czasu, olewają by powiedzieć brzydko i dosadnie? Czy to może wina nauczycieli, że dzieci te mają złe wyniki bo nauczyciele źle uczą? Albo mają złe wyniki bo nauczyciele nie mają pedagogicznego podejścia, powołania, kompetencji?

 

 

Nie wiem jak w Polsce, ale we Francji Logika ta potwierdza się co trymestr choć bardzo bym chciała, ja osobiście i wielu moich kolegów być choć raz mile zaskoczonym… ujrzeć troskę rodzica dziecka trudnego…

Jak narazie nic z tego…

Najbardziej jednak uderzyło mnie to, że z klasy mega trudnej, z wielkimi problemami… patrz wpis “Zsodomizowany”, którego ciąg dalszy niebawem nastąpi, przyszła 1 mama!!!! Jedna, jedyna mama, najlepszego ucznia, który ma 18 punktów na 20. Rodzice dzieci obrażających nauczycieli, rzucających stołami na zebraniu się nie pojawili. Rodzicie dzieci, które mają 5 punktów na 20 również…

Jak jest w waszych krajach?

11 komentarzy:

  1. często jest tak, że na szkolenia czy spotkania sami z siebie przychodzą rodzice tych dzieci, które nie mają zbyt wielu problemów.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas tak jest zawsze... Przykre, ale prawdziwe. Stad t'en zastoj. Bo Co mozna zdzialac samemu?

    OdpowiedzUsuń
  3. Już Ci mówię jak jest w Stanach. Wywiadówka to rzecz indywidualna. Nie ma grupowych wywiadówek. Nauczyciel spotyka się z każdym rodzicem, a często z obojgiem, osobno, o określonej godzinie, w określonym dniu. :-)

    Agnieszko, czy to książka Twojego autorstwa ta u góry???

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, to moja ksiazka.... Pierwsza powiesc.... Beda kolejne. U nas Tez jest mozliwosci takich spotkan ale Co 3 miesiacu sa organizowane wieczory grupowe. Kazdy nauczyciel siedzi w swojej klasie. Na drzwiach ma grafik przyklejony i rodzice zapisujaa sie na rozmowe 10 cio minutowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To gratuluję wydania! Ja wydałam moją skromniej, przez Nowy Świat. Wracając do wywiadówek, nie ma tu innego systemu, przynajmniej w szkołach publicznych. Ale jest podobnie w jednym: rodzic nie ma przymusu przyjść do szkoły. Tylko prawda jest taka, że więszość przychodzi, bo im leży na sercu edukacja swoich dzieci. Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Sylaba a mozesz podac tytul twojego dziela? Chetnie zakupie i przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogę, tylko to nie jest historia o emigracji :-) Tytuł brzmi "Potrawka z surojadki"
      http://e-nowyswiat.poczytaj.to/Potrawka_z_surojadki.ebook

      Czy Twoja książka nadal w sprzedaży?

      Usuń
  6. Chetnie zajrze. Dziekuje. Moja nadal w sprzedazy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przecież, że jest. Już wypatrzyłam! :-) "Rozpuszczę wici" w Polsce... :-) Szkoda, że Twoja nie jest też ebookiem? Czy jest?

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. No trudno. Nic nie szkodzi. Już się przyzwyczaiłam, że mieszkając w Stanach wiele rzeczy z Polski (Europy) jest dla mnie niedostępnych lub trudnych do zdobycia. Jeszcze raz gratuluję wydania książki!

      Usuń