Każdy z nas, na różnych etapach swojego życia, miał czy ma
różnych idoli, albo poważniej, docenia pewne autorytety z najróżniejszych
dziedzin. Nigdy nie kryłam się z moimi… byli nimi rodzice, dziadkowie, Jan
Paweł II, na początku liceum Stachura cyz Pink Floyd szczególnie ich album « The
Wall », byli różni pisarze, dziennikarze w tym ukochana Anna Politkowska,
filozofowie… ale też piosenkarze czy piosenkarki w tym jakże dzielonym przez
wszystkich rozdziale życia, którym jest muzyka.
Od dawna, dość dawna słucham i wciąż zachwycam się od nowa,
każdym nowym albumem Céline Dion. Niektórzy z was może uśmiechną się pod nosem bo taka popularna piosenkarka
i to co śpiewa jest takie « pop »… Ja jednak ją podziwiam. A
podziwiam za wiele rzeczy… przede wszystkim za Ogromny talent, za głos,
wyjątkowy, za sposób w jaki prowadzi swoją karierę, za to jaką jest Mama i kobietą
też. Nie szuka skandali, nie rozwodzi się co roku, nie ćpa… ma wartości, o
których nieustannie mówi czy to na koncertach czy w programach telewizyjnych, a
które są też moimi wartościami.
Urodziła
się jako 14-ste dziecko w biednej, kanadyjskiej rodzinie… Wychowana jako
niemowlę w szufladzie komody, gdyż nie miała łóżeczka, nosząca ubrania po
13-ciorgu starszych , niezbyt ładna, zakompleksiona, zła uczennica… Miała i ma
talent! Jej mama Teresa i starszy brat uparli się, że ten talent trzeba pokazać
światu, wysłali dziesiątki, domowym sumptem nagranych, kaset, molestowali
telefonami wielkich impresario aż znalazł się ten, dzisiejszy mąż Céline, który
postanowił ją wylansować… Dom swój w zastaw hipoteczny zastawił… I tak to się
zaczęło. Céline miała 14 lat… Mało, jak na światową karierę.
Powoli,
krok po kroku, płyta za płytą… wygrana w Eurowizji w 1988, Igrzyska w Atlancie,
kilka filmów Disney’a… coś zaczęło się ruszać, aż do pamiętnego albumu “D’eux”,
po francusku JJ Goldman’a w 1995 roku… wybuch…
Na jej piosence “Pour que tu m’aimes encore”… poznałam
mojego męża, to był nasz pierwszy taniec… Ryczałam jak bóbr przy « La mémoire d’Abraham »… Uwielbiam « All
by myself » i « I’m alive’… Z ostatniego albumu śpiewamy
wciąż w domu « Parler à mon père » - płaczę przy tym regularnie i « Petits
pas de Léa ».
Gdy byłam w ciąży słuchałam jej kołysanke w tym « Je
lui dirai »…. Ulubiona piosenka z posłaniem ! W okresie Bożego narodzenia słuchamy piosenek
świątecznych w jej wykonaniu…
Jej słowem Céline żyje z nami, towarzyszy nam w domu, w
aucie, w drodze do pracy, na sport…
Kuzyn mojego męża Jacques
Veneruso jest autorem wielu jej piosenek w tym « Parler à mon père »
czy « Sous le vent »… Tego
lata będziemy w Las Vegas i pdziemy na jej spektakl do Cesar Palace… nie mogę
się doczekać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz