Byliśmy wczoraj umówieni na wizytę i rozmowę z dyrektorem szkoły
Sainte Marie Grand Lebrun w naszym mieście.
Od ponad roku staraliśmy się by przyjęto naszego syna do
tej, jednej z najlepszych szkół w Bordeaux. Udało się. Od przyszłego roku
czyli od września, Antek pójdzie do CM1 czyli Cours moyen 1 odpowiednik polskiej
4 klasy podstawowej.
Szkoła ta, katolicka, ale na kontrakcie z państwem ma sekcje
od przedszkola szkolnego do liceum oraz klasy Prépa czyli specjalne klasy
pomaturalne przygotowujące do tzw : Grandes Ecoles czyli Wielkich szkół,
mających egzaminy wstępne i będących we Francji przyczółkiem dla elit tego
kraju.
Wybraliśmy tę szkołę z wielu względów. Po pierwsze katolicyzm. Jesteśmy wierzący i chcemy by Antek wzrastał
i był wychowywany zgodnie z wyznawanymi przez nas wartościami – we Francji
laicyzacja społczeństwa jest daleko posuniętym procesem więc nawet dobra szkoła
publiczna, w której jest teraz, nie zapewni tego typu edukacji.
Po drugie poziom
nauczania… 100% zdanych matur, klasy Prépa.
Po trzecie – ciąg
logiczny od przedszkola do post-matury w jednym miejscu, w tym samym duchu.
Po czwarte ze
względu na dobór uczniów w szkole… z tzw :
dobrych rodzin… oczywiście i w dobrych rodzinach bywa różnie ale nie chcę by
moje dziecko chodziło do szkoły z tą młodzieżą, którą zajmuję się na przykład
ja… wśród wulgaryzmów, przemocy, rzucania krzesłami i ogólnej mierności
intelektualnej. Kryje się też za tym pewien podstawowy fakt… od małego Antek
będzie wyrabiał swoje relacje społeczne z ludźmi, w większości, interesującymi,
mającymi szanse na studia wyższe a tym samym na dobrą pracę w życiu dorosłym. Jako
emigrantka nie mam tutaj znajomości żadnych by mu te relacje zapewnić, mój mąż
pochodzi z bardzo skromnej pod tym względem rodziny… musimy więc zadbać o to
my, już od najmłodszych jego lat.
Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałabym o tym. Jednakże
widząc tutejszy model życia, poznając ten model np w Australii u mojego kuzyna,
który całą swoją pensję wydał na edukację dzieci w dobrych szkołach a domostwa
się nie dorobił i patrząc gdzie te dzieci są teraz pod względem profesjonalnym…
stwierdzam, że warto.
Koszt uczęszczania do takiej szkoły nie jest dużo wyższy niż
koszt szkoły publicznej… po kalkulacjach myślę, że zamknie się w jakiś 3 000
euro rocznie… nie jest to La Rosière w Szwajcari… na nią nas nie stać ! Robimy
więc co możemy by zapewnić dziecku możliwie najlepszą edukację i zwiększyć jego
szanse na dobry start w życiu dorosłym.
Dyrektor okazał się ogromnie miłym człowiekiem. Zaskoczył
nas niezwykle pozytywnie tym, że wypytał o charakter Antka, zainteresowania,
sposób pracy… bo uważa, że jest to wyjątkowo ważne przy dobrze klasy i
wychowawcy dla dziecka ! sic ! Zreszta spotkanie dyrektor, nauczyciele, dzieci i rodzice odbedzie sie juz w czerwcu.
W publicznej szkole jest przydzielony do klasy, nikt o nic
nie pyta i ma się dostosować ! Podstawowa różnica ! Poczuliśmy się, w
końcu, jak rodzice, człowieka, który jest ważny. Jego predyspozycje, charakter
są brane pod uwagę już na wstępie…
Szkoła proponuje poza podstawowym nauczaniem dokładnie takim
samym jak w szkole publicznej choć dyrektor wyznał, że wykraczają poza program,
gdyż mają zdolne dzieci, wiele zajęć. Na 5 hektarach znajduje się tutaj kaplica,
kilka obiektów sportowych w tym sala do szermierki i dojo do judo, teren
tenisowy, biblioteki, prawdziwa sala teatralna… dzieci mają 2 h teatru w
tygodniu z profesjonalnym aktorem ! Przygotowują sztukę na maj…
Ucza sie angielskiego, hiszpanskiego, rosyjskiego a przede wszystkim chinskiego.
Proponowany jest też wysokiej klasy bo znany w całej Francji
chór – Les Petits chanteurs de Bordeaux coś w rodzaju naszego Stuligrosza. Chór
ten jezdzi po całym Świecie. W zeszłym roku byli w Brazyli.
Każda klasa wyjeżdża na tydzień, raz w roku poza Francję do
krajów europejskich. Wyjeżdżają też na narty w wakacje lutowe, do Bretanii
wiosną… jest mnóstwo ciekawych projektów.
Na koniec dowiedzieliśmy się i odczuliśmy ulgę, że szkoły
katolickie nie przejdą na 4 i pół dniowy system tygodniowy od przyszłego roku…
jest to reforma obowiązująca szkoły publiczne we Francji od września 2014… Sroda
staje się dniem nauki do 11h30… w tej szkole zachowują normalny, stary rytm z
wolną środą… i tym lepiej !
to duże wyzwanie i stres znaleźć dobre miejsce dla własnego dziecka. Mam nadzieję, że dobrze się udało tobie i że będzie synowi Twojemu dobrze tam. pozdrawiam
OdpowiedzUsuń