Jak wiadomo edukacja szkolna nad Sekwaną zaczyna się w 3-cim
roku życia dziecka. Nie jest to jeszcze szkoła obowiązkowa bo ta zaczyna się
formalnie od 6 roku życia, wejściem do podstawówki, ale Francuzi są do niej
bardzo przywiązani i ponad 95% dzieci w wieku lat trzech stawia swoje pierwsze
kroki w tzw : école maternelle czyli w tłumaczeniu dosłownym « matczynej
czy rodzimej ». Szkoła ta obejmuje 3 klasy : małą, średnią i dużą
sekcję. Nie jest ona jednak odpowiednikiem polskiego przedszkola. Tutaj wymogi
są bardziej rygorystyczne, program przestrzegany i dzieci przechodzą przez
pewną ilość testów, kilkakrotnie w ciągu roku szkolnego. Ostatni test, kończący
szkołę miał w przypadku mojego Antka normalną postać egzaminu : pojedyńcze
ławki, ćwiczenia do wykonania pisemne i z pomocą małych przedmiotów.
W szkole tej, do ubiegłego roku, obowiązywały 4 dni nauki od
8h30 do 16h30 z przerwą na obiad – w szkolnej stołówce i dla 3 latków z półtora
godzinną sjestą, która już w grupie średniej nie jest stosowana. Czyli 4 letnie
dzieci już nie śpią ! Po reformie… szkoły publiczne mają teraz dodatkowy
dzień pracy – środa rano i skracają o kilkanaście minut zajęcia w pozostałe dni
tygodnia. Sporo dzieci przebywa jednak w szkołach, ze względu na pracę rodziców
i od 7h30 rano ( otwarcie świetlicy) do 18h30. Szkoły prywatne, katolickie, na
kontrakcie z państwem zachowały wolne środowe przedpołudnia.
Podstawówka trwa 5 lat i rozpoczyna się w 6 roku życia.
Klasy są w niej następujące CP czyli kurs przygotowawczy – nauka czytania,
pisania ; CE1 i CE2 kurs elementarny 1 i 2 i CM1 i CM2 czyli kurs średni 1
i 2. Programy są tak ułożone, że w klasach 1 następuje spore zapoznanie się z
nowym materiałem a w klasach 2 jego powtarzanie i utrwalanie.
W wieku 11 lat, normalny uczeń kończy podstawówkę i idzie do
Gimnazjum, (tutaj nauka trwa 4 lat. Klasy licza sie od 6stej to jest nasza 1-sza do 3 czyli 6,5,4 i 3 konczaca sie egzaminem panstwowym Brévet de collège. ) które we Francji ma ambicję być tzw : collège unique czyli
gwarantującym równość i równy poziom edukacji dla wszystkich uczniów.
Jest to oczywiście tylko pielęgnowaną przez polityków utopią.
Już od 3 roku życia dzieci z dobrych rodzin « tzw. » są umieszczane w
dobrych szkołach czy to publicznych czy katolickich prywatnych z naciskiem na
te ostatnie. Od wyboru szkołu, od najmłodszych lat zależy późniejsza edukacja
potomka… zależy w dość dużym stopniu. We Francji jest bardzo mało mieszanek
społeczno-kulturalno-ekonomicznych. Raczej pozostaje się w obrębie sobie
podobnych i to przez długie lata.
Ja sama uczę w gimnazjum, znajdującym się na przedmieściach
Bordeaux. Mam więc średnie, bardzo pospolite gimnazjum z taką też publiką
uczniów. W każdej klasie na 6-7 przypadków różnych « dys » i
problemów rodzinnych znajduję 1-2 przypadki uczniów światłych i dobrze
wyedukowanych przede wszystkim przez ich własne rodziny.
Jako nauczyciel nie mam jednak specjalnej możliwości wyboru
miejsca pracy bo ministerstwo mi je wyznacza kierując się moją liczbą punktów.
W przyszłym roku mogę np znaleźć się poza moim miejscem zamieszkania bo się
okaże, że mam za mało punktów i będę widywać mojego syna i męża tylko w
weekendy… tak pod tym względem mamy tutaj komunistyczny system. Zarabiamy
najmniej w Europie ale za to mamy zagwarantowaną pracę do emerytury… tyle, że
nie wiemy w jakich warunkach.
Mój syn chodzi do osiągającej najlepsze w mieście wyniki,
szkoły katolickiej i prywatnej. Jest
w klasie CM1 i będzie miał teraz latem 10 lat. Ta szkoła to perełka w
porównaniu z moim gimnazjum i dobra, publiczną podstawówką, do której wcześniej
uczęszczał… Ale piszę o tym często na
blogu więc zapraszam…. i jakbyś miała pytania to odpowiem.
Trudny los francuskich dzieci... :-/ Nie za bardzo rozumiem do czego ma to prowadzić? Chyba tylko do łatwiejszego sterowania wypranymi umysłami obywateli...
OdpowiedzUsuńA propos - czy we Francji poza katolickimi innych szkół prywatnych nie ma? Pytam, bo piszesz tylko o prywatnych katolickich...
A odnośnie zdjęć z wcześniejszych wpisów to bardzo ładnie to wszystko wygląda - idealna rodzina :-)
Uhm... nie wydaje mi sie by ich los byl trudniejszy od losu polskich czy niemieckich dzieci... jest po protu rozny. Ostatnie proponowane reformy owszem... ida w kierunku oglupiania obywateli, ale czy dojda? oto jest pytanie! Przez wieki Francji byla katolicka wiec najwiecej jest szkol prywatnych, katolickich na kontrakcie z panstwem. Szkol prywatnych, poza kontraktem z panstwem jest tyle, ze na palcach jednej reki mozna je policzyc... kilka zydowskich np w wielkich miastach...
UsuńA to zdziwiłaś mnie, że we Francji poza wyznaniowymi nie ma żadnych szkół prywatnych... nie wiedziałam tego... no, ale co kraj to obyczaj, jak to się mówi ;-)
UsuńW Polsce jest inaczej pod tym względem. Często te "dobre" szkoły to właśnie te prywatne i niekoniecznie wyznaniowe, choć i takie oczywiście są.
Nie jestem też taka pewna czy los polskich dzieci jest tak samo trudny jak francuskich. Tzn. mieszkając we Francji pewnie inaczej sytuację ocenisz, ale dla mnie szkoła od 3 roku życia i przebywanie takiego małego dziecka od 7.30 do 18.30 poza domem, bez matki to jednak nieporozumienie... W Polsce przedszkola też są od 3 roku życia, ale to jednak nie to samo co szkoła, nie ma też żadnego obowiązku, ani godzin obowiązkowych w których dziecko ma w przedszkolu przebywać. U nas to jednak "wolność Tomku w swoim domku" i państwo tak daleko nie ingeruje w życie obywateli. Jak chcesz to nawet możesz prowadzić dziecko w trybie tzw. edukacji domowej. We Francji rzecz niebywała, prawda? ;-)
Sa calkowicie prywatne , poza kontraktem z panstwem ale jest ich bardzo, bardzo malo. Francja jest krajem znacznie mniej liberalnym i mniej kapitalistycznym jak wspolczesna Polska. Ba, w niektorych dziedzinach panuje tutaj wiekszy komunizm niz w bylym ZSRR ale... Z pewnoscia 3 letnie dziecko tyle godzin poza domem to spora trudnosc... naszczescie nie dotyczy to wiekszosci dzieci... Uwazam jednak, ze ta wczesna skolaryzacja dzieci wychodzi im na dobre i duzo wnosi. Po doswidczeniach z wlasnym dzieckiem i z innymi dziecmi jestem raczej calkowicie negatywnie nastawiona na opieke babci czy niani do 6 roku zycia i rozpoczynanie szkoly dopiero w wieku 6 lat. Oceniam to negatywnie.
UsuńDzięki za ten artykuł! Dla mnie francuskie szkolnictwo w dalszym ciągu jest bardzo niejasne i podział na klasy - mylący. Całe to nazewnictwo, CP, CM - tak oczywiste dla Francuzów.. ale pewnie jak będę miała swoje dzieci, to się osłucham i z konieczności nagle przyswoję.
OdpowiedzUsuńNie raz słyszałam o tym francuskim elitaryzmie i kliczeniu się w swojej grupie społecznej. Bardzo mi się to nie podoba, że dzieci są tak bardzo klasyfikowane od samego początku i jeśli rodzice są z niższych klas i nie mają kasy na szkołę prywatną, to dziecko ma małe szanse trafić na dobre i rozwijające środowisko. W Polsce jest to zdecydowanie bardziej wyrównane - są lepsze i gorsze szkoły, ale jak się rodzice postarają (a dziecko ewentualnie zda dodatkowe egzaminy), to można się przenieść, etc. Chociaż to może się już zmieniło, bo od kiedy sama byłam w szkole, minęło już trochę.
Ja juz sie wyszkolilam bo tkwie w srodku systemu, ale na poczatku tez NIC nie rozumialam... Szkoly prywatne nie sa tylko kwestia zasobnosci portfela, raczej nie... bardziej tutaj chodzi o swiadomosc rodzicow, ich zaangazowanie w nauke pociech, ich znajomosc skomplikowanego systemu... pieniadze sa tylko dodatkiem pozwalajacym np na mieszkanie w odpowiedniej dzielnicy miasta, choc szkoly te rekrutuja poza tzw: karta szkolna tez. I nie kosztuja zbyt wiele to kwoty rzedu 200-300 euro miesiecznie. Ja pamietam jeszcze Polske PRL-u calkowicie pomieszana spolecznie-kulturowo i ekonomicznie... w jednej klasie byly dzieci pana adwokata czy profesora medycyny z dziecmi pani sprzataczki... nie pamietam by mnie to wtedy razilo. Dzis jest pewnie inaczej.
Usuń