Ostatni dzien w liceum...
minal mi w miłej atmosferze. Na lekcjach miałam od 4 do 20 osób. Z jednymi grałam w karty, z innymi oglądałam filmy, z kilkoma byłam na kawie. Od jutra koniec planu lekcji i funkcjonowania według grafiku.
Jedna z moich uczennic, Clotilde, naszkicowala mi portret. Zachowam go na pamiątkę.
A tak to nic szczególnego bo zakończenia roku jako takiego nie ma. Koledzy rozjeżdżają sie do domów. Nikogo z nich oprócz obecności na maturach pewnie juz nie zobaczę. Pożegnań, podwieczorkow i innych takich jednak nie ma. Taki chłód i dystans panuje.
Ja tez muszę zachowywać dystans wobec uczniów bo z roku na rok a czasem kilka razy w roku zmieniam miejsce pracy. Przykre to jest bo zadnego wyjazdu, zadnego projektu nie moge zorganizować, ale to francuska organizacja systemu edukacyjnego.
Spisalam sie jednak na medal.
Ani jednego dnia choroby czy zwolnienia w tym roku. Ani jednego spóźnienia. Wszystko zrobione na czas, idealnie. Program zrealizowany do końca, dobre wyniki uczniów. Jak bym pracowała w prywatnej sferze pewnie dostałabym jakaś premie a tak...
Cos sie kończy cos sie zacznie
Ps: Zdjęcie rysunku na mojej stronie Facebookowej bo nie umiem przekleić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz