Taki dziwny tydzien. Marazm zawodowy, nadaktywnosc domowa i niepokojace wiesc o zdrowiu mamy... a za oknem wiosna pelna para!
1. Praca zawodowa
NIC sie nie dzieje. Przez caly tydzien nikt nie zadzownil z kuratorium ani z gimnazjum, do ktorego naleze administracyjnie. Cisza i spokoj, bardzo wzgledny, ale...
Nakreslilam artykul. Szukalam i szukam dodatkowych informacji o kosciele katolickim w Polsce. Wyslalam kilkanascie maili do roznych parafii z pytaniami. Odpowiedziala tylko jedna jedyna i to zdawkowo. Dobrze, ze moglam napisac do jednego biskupa. Moze on odpowie. Dziekuje ciocia za pomoc!
2. Praca domowa
A tutaj SZAL! Dwie ogromne szafy wyczyszczone i uporzadkowane na glanc. Wszystkie okna pomyte, firany poprane i wyprasowane, pokrowce z krzesel wyprane, wyprasowane jak i z kanapy. Dom zaczyna blyszczec, ale pracy jeszcze duzo! tarasy przed domem i za domem, rosliny i cala reszta uh... jak sie zrobi tak bedzie. Aha jeszcze mur i sufit nad kuchenka pomalowalam w Dzien Kobiet. Takie mialam swieto na francuska modle czyli kobiety pracuja 2 razy wiecej niz mezczyzni a ci ostatni maja to...
3. Dieta
Trzymam, jak zawsze. Wszystko w jak najlepszym porzadku. A moimi ulubionymi daniami byly: te ciasteczka z ostatniej niedzieli migdalowo-pomaranczowe bez dodatku tluszczu i Buddha bowl z wczorajszej kolacji pyszny, roznisty, uwielbiam. Przepisy zaraz wrzuce na blog kulinarny.
Jak zwykle:
Poniedzialek: Chodakowska Slim Fit: 50'
Sroda Chodakowska dla Detocell : 28'
Piatek Jogging: 45'
Sobota: Gacka rozgrzewka, ramiona i brzuch: 40 '
Razem 2h45
Antka nie licze bo samego Ping ponga bylo 10h sic!!!! Nowa rakietke profesjonalna dostal, na miare... futeral jak na laptop, jakies powierzchnie przyczepne cuda niewidy! W srode gra powazny turniej tzw: wielkiego regionu czyli 7 departamentow! Trzymamy kciuki!
5. Medytacje
Codziennie minimum 10 minut... jak nie pomedytuje to czuje brak, niedosyt... swietnie sie z tym czuje bo przede wszystkim SPIE, SPIE i nacieszyc sie tym spaniem nie moge.
6. Wydatki
Ogrom! i klotnia tez!
Postanowilam co miesiac kupowac cos do domu bo musze odnawiac pewne rzeczy... ale zanim do zakupu w ubiegly wtorek doszlo to przeszlam przez kilka godzin sporow! Jak zwykle! Wedlug mojego meza bowiem NIC nie jest potrzebne, nic nie nalezy z tego typu artykulow kupowac a juz malowac to w ogole... Dla niego wazne zakupy to: wakacje, sprzet sportowy, wyjscia, a mieszkac to mozemy jak bezdomni albo prawie. Jedzenie to tak musi byc dobre i eko bo to Francuz!
A ja kupilm tak czy tak: czajnik nowy i toster... i rozpoczelam kolekcje w czerwonosciach! - 52 euro
a jedzenie: 207 euro
7. Przeczytane
Znakomita ksiazka Sylvain Tesson zatytulowana "Berezina". To opowiesc o wyprawie z 2012 roku sladami Napoleona powracajacego z Rosji. Dzien po dniu, w tym samym tempie co Bonaparte tyle, ze nie pieszo ani nie karoca a motocyklem sowieckiej marki Ural, ktory zreszta okazal sie mniej sprawny niz konie! Opowiesc wspolczesna przepalatana jest opowiescia historyczna i fragmentami dziennikow samych uczestnikow napoleonskiej wyprawy.
Uwielbiam te oto fragmenty:
"Milan Kundera czesto uskarzal sie na brak racjonalnosci w rosyjskiej mysli. Brzydzila go sklonnosc braci Dostojewskiego do sentymentalizowania, do plamienia zycia patosem podczas gdy oni sami popelniali najgorsze zbrodnie. Czy tutaj lezy klucz do zrozumienia rosyjskiego misterium? Zdolnosc do pozostawienia wszystkiego w ruinie i nastepnie podlania tych ruin potokami lez" - strona 93
" A u samego cesarza, ktoremu udalo sie uratowac 40 tysiecy swoich zolnierzy, ktorzy wedlug Rosjan powinni byli zginac? Czym jest dla pani chwala? Jesli nie zaklinaniem hororu przez akty wielkiej odwagi?"
Polecam... jak i inne ksiazki Tesson!
8. Wydarzenia specjalne
Nie bylo, nie ma... jest za to bardzo zly proces pogarszania sie zdrowia mojej mamy. Ostatni IRM nie jest pozytywny. Choc niewiadomo jeszcze co tak naprawde sie za tym wynikiem kryje. Martwie sie. Nie mam zaufania do polskiej sluzby zdrowia. Terminy praktykowane w NFZ wydaja sie wyjete z ksiazek Kafki. Obsluga i leczenie pacjenta hm... smiech na sali. Koszmarek.
Podczas ubiegłorocznych wakacji w wynajmowanym mieszkaniu wpadła mi w ręce książka Simone Signoret "Adieu Volodia", polecam!
OdpowiedzUsuń