Ostatni dzien na Teneryfie spedzilismy znowu w parku narodowym El Teide, wokol wulkanu a raczej w jego starym kraterze. Na poczatek jednak zajechalismy od poludniowej strony do miasteczka Vilaflore, ktore jest znane ze swych koronek ale tez okolicznych winnic. Winnice na Lanzarote byly przedziwne, schowane w czarnych dolach otoczonych kamiennym murkiem. Na Teneryfie wygladaja jeszcze inaczej - jak widac na dwoch pierwszych fotografiach.
Vilaflore to malutkie, XVI wieczne miasteczko, polozone na wzgorzach, wsrod lasow. Sa tutaj dwa malutkie koscioly, jeden po starym klasztorze. Religijnosc Hiszpanow widac tutaj na kazdym domu... a w centrum miasteczka kilka butikow prezentuje lokalne robione recznie koronki. Jedna z nich zakupilismy i my.
Dalej byly juz tylko krajobrazy wulkaniczne choc po drodze najstarszy iglak wyspy mierzyl 44 metry wysokosci - calego sfotografowac sie nie udalo!
Najstarszy dom w Vilaflor. XVI wiek.
Nasz nowiutki wynajety za 11 euro dziennie Fiacik 500!
Obloki wplywaja do powulkanicznego krateru - przecudny widok!
Stéphane t Antek sami na swiecie...
Przepyszne migdalowe ciastka z Vilaflor!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz