czwartek, 1 marca 2018

Cos sie skonczylo...


Wczoraj... zakonczylam moja prace w liceum Sud Médoc, pod Bordeaux. dzisiaj siedze w domu i czekam na telefon z kuratorium bo nie wiem... co dalej... ale moge tak czekac wiele dni, a moze tylko kilka minut? Nie jest to komfortowa sytuacja wrecz przeciwnie. Strasznie mnie to deprymuje, spedza sen z powiek. Bo faktem jest, ze materialnie mam sytuacje zabezpieczona czy pracuje czy nie, jestem urzednikiem panstwowym. Jednakze ta niewiedza, niepewnosc, gdzie, do jakiej szkoly, na jaki poziom jest bardzo meczaca. 

Ostatnie dwa dni jednak, wtorek i srode, spedzilam bardzo emocjonalnie. Nasycenie bylo tak wielkie, ze lzy plynely wartkim strumieniem. Nie wiem dlaczego tak jest, ale widocznie tak jest, ze gdy cos sie konczy, gdy czlowiek odchodzi to dociera do niego jak bardzo byl lubiany i kochany. 

Moi uczniowie... zgotowali mi takie pozegnanie, tyle lez, slow napisanych, wypowiedzianych, portretow, prezentow. Nie zdarza sie to we Francji czesto. Nie jest to kraj, w ktorym uczniowie daja swoim nauczycielom kwiaty czy podarunki. Nie robia tego nigdy. Tym bardziej wiec doceniam to co mnie spotkalo i odczuwam gleboka wdziecznosc. 

A mes élèves! Un Grand Merci! et à mes collègues aussi! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz