Widzisz Mikolaju... nie mam nawet ani jednego zdjecia z naszych mlodzienczych lat...
ale mam twoja twarz wyryta na zawsze w mojej pamieci.
Kiedysmy sie poznali? Ja bylam w 1 klasie liceum, ty jeszcze w podstawowce jak moj brat i twoj przyjaciel z mlodosci - Igor... 1989 rok... jesien. Wstepujemy razem do grupy religijnej Oazy przy kosciele ksiezy Pallotynow w Poznaniu. Radosc co piatkowych spotkan. Gitary ida w ruch, wakacyjne wyjazdy, nabozenstwa, msze, wigilie dla samotnych czy robienie naszego spektaklu!!! Pamietales o nim???
Jest nas cala ekipa jest Marcin, Mariusz, Krzysiek, Radek, Ania, Karina, Hania, blizniaczki, Piotr jest Iza, ktorej od ubieglego roku tez juz wsrod zywych nie ma, jestes ty, jest Igor, Karolina tez i wielu innych. Zyjemy pelnia. Pamietam twoje rodzinne mieszkanie. Jakze czesto do ciebie zagladalismy. Zawsze bylo tyle spraw do obgadania. Przychodziles tez czesto na ulice Wojskowa, do nas. Smazylismy chleb na patelni albo zwykle slodzone placki z maki, mleka i jajek... wciaz bylismy glodni. Zdarzalo sie jak ostatnio mi pisales, ze wpadal nasz tato Andrzej i krzyczal na Igora "Igor cholera jasna... i cos tam dalej". Tak to dobrze zapamietales...
W listopadzie ubieglego roku odezwales sie do mnie, na Facebooku. Przeczytales wlasnie moja druga ksiazke. Tak bardzo ci sie spodobala. Tak bardzo cie wzruszyla, ale tez dala troche sily na walke z choroba. 11 stycznia pisales jeszcze "wyjde z tego"... tak bardzo sie cieszylam z naszego odnowionego kontaktu.
Dobry, usmiechniety Mikolaj, kolega, przyjaciel... skromnie nie napisales na jaka chorobe chorujesz... byla tylko "brzydka". Nie dopytywalam. Moze powinnam?
Dzis twoj pogrzeb odbyl sie w Poznaniu. Wieczorem msza w twojej intencji u Pallotynow... zamowie tez tutaj w Bordeaux.
Wiesz co, wczoraj jak sie dowiedzialam o twoim odejsciu, pozno przyznasz, bylam wsciekla! 42 lata to nie jest wiek na umieranie! To nie jest wiek na odchodzenie!
Strasznie mi zal... ciebie, twoich najblizszych...
Czy musiales odejsc?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz