Catherine i Mirek zaproponowali nam wspolna wycieczke w okolice Mont Roig del Camp w ubiegly czwartek. My co prawda nie przewidywalismy dlugich marszow wiec i butow do maszerowania nie spakowalismy, ale na poranny, 3-4 godzinny marsz, zwykle buty sportowe wystarczyly.
Zaparkowalismy w Mont Roig i ruszylismy z mapa i z kompasem, ktory to w zaleznosci od potrzasniecia pokazywal inny kierunek. Zdalismy sie wiec na mape. I tak, taka oto droga wysadzana drzewami oliwnymi i otoczona z kazdej strony polami oliwnymi ruszylismy przed siebie.
Dotarlismy na szczyt skaly, na ktorej znajdowala sie sredniowieczna pustelnia - dzisiaj zamieniona na kosciol, jakies pomieszczenia mieszkalne a latem to tam restauracja jest otwierana bo byly stoliki na zewnatrz. Szlo sie lekko, idealnie. Niebo bylo blekitne, temperatura siegala 24°C, ale slonce grzalo mocno.
Na szczycie spotkalismy dwie francuskie rodziny tez spragnione marszow i przygod. Dalej poszlismy w skaly. Po kilkunastu minutach musielismy jednak zawrocic bo dzieci nasze trzeba bylo odebrac z ich klubow i dac im obiadek tez.
Piekny poranek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz