Czas uplynal... cale 20 lat od wczorajszych zdjec, wczoraj wspominanej ceremonii. Przybylo zmarszczek, siwych wlosow, dojrzalosci troche tez.
Czas... wrog czy przyjaciel? Kto zacz? Moj ukochany francuski pisarz Jean d'Ormesson ma w swojej tworczosci wiele stron rozwazan o czasie. Prezydent Mitterand byl autorem wielu powiedzonek i refleksji o czasie tez, a ja jako historyk codziennie mowie o czasie tym minionym a jako matka o tym tutaj, teraz.
Do jutra zostalo kilka godzin... a jutro ma wrocic nasz syn z ponad dwutygodniowego tournée po Kanadzie. Czekam na niego z utesknieniem, ale tez z niepokojem... byle szczesliwie wrocil! Ten czas uplynie, tego jestem pewna ale pytanie, ktore sobie zadaje to czy uplynie milo, dobrze pozytywnie czy nerwowo i w niepokoju?
Ile to wszystko kosztuje? Nie tylko doslownie, finansowo ale tez psychicznie, nerowow, myslowo?
Dla kazdego pewnie ten rachunek wyglada nieco inaczej.
Wczoraj po kilkutygodniowym oczekiwaniu dowiedzialam sie, ze przyznano mi nowe miejsca pracy. Dwa licea, jedno ogolne tam mam 9 godzin i drugie hotelarskie tam mam 8 godzin... na caly przyszly rok i stosunkowo blisko domu. Nie jest to szczyt szczescia, ale jest dobrze, powinno byc dobrze. W liceum ogolnym pracowalam 5 lat temu wiec znam cala ekipe i choc to moloch na ponad 2,5 tysiaca uczniow to lubilam to miejsce. Liceum hotelarskie??? Zupelnie mi nieznane, ani profil uczniow, ani programy historii-geografii dla tego typu szkol. Nic nie wiem i sie do konca sierpnia nie dowiem bo dzis mnie wozna poinformowala, ze do 25 sierpnia instytucja jest zamknieta. Przygotowac wiec tez sie nie przygotuje bo nie wiem jak i do czego. Nie stresuje mnie to. Mam bardzo obojetny stosunek do tych faktow. Ciesze sie tylko z faktu, ze licea, ze blisko, i ze na caly rok... 17 godzin etatu, 1 h mniej ze wzgledu na odliczanie czasu przemieszczania sie pomiedzy dwoma szkolami. Dziela je zaledwie dwie male ulice.
Zmieniam temat choc wciaz o czasie i kosztach bedzie... 2 dni temu ogladalam program w publicznej TV, ktory mnie zaciekawil z czysto praktycznych wzgledow. Chodzilo o pewne dane statystyczne dotyczace kosztow wyzywienia sie we Francji i proby ich obnizenia... typowy talk show ale fajnie zrobiony.
I tak dowiedzialam sie, ze koszty utrzymania zywnosciowie 1 osoby wynosza we Francji 4000 euros rocznie - przy zalozeniu zdrowej, pelnowartosciowej diety. Policzylam szybko 12 tys na nas 3 rocznie... mam nizsze! eureka! o 2400 euro srednio... bo wydajemy okolo 800 euro na miesiac a nie 1000.
30 kg wyrzuconej do smieci zywnosci rocznie ... mam duzoooo, duzo mniej... u mnie nic prawie sie nie wyrzuca...
96 kg rocznie na osobe warzyw i owocow czyli niecale 300 g dziennie... tutaj mam duzo, duzo wiecej bo 500 g na osobe dziennie w mojej rodzinie.
14 kg ryb rocznie na osobe... jak najbardziej miescimy sie!
30 kg miesa podobnie... ale 4% budzetu na gotowe dania??? u mnie jest 0% bo ja gotowych dan w ogole nie kupuje... sama gotuje...
i tak mozna by wyliczac... ciekawie to wygladalo!
Najbardziej zdziwilam sie, gdy jedna rodzina 5 osobowa przynzala, ze wydaje misiecznie 300 euros na fast foody... szok!!!!
to sobie popisalam... czas uplynal... czekamy na Antosia dalej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz