Wrocil problem ... sama juz nie wiem jak go nazwac: braku aktywnosci? bezrobocia? lenistwa? ... mojego meza... na chwile obecna chrapie w pokoju obok. Tymczasem ja i Antek wstalismy o 6h45. Wyprawilam moje dziecko do szkoly na godzine 8. Pocwiczylam i zabieram sie do pracy... lekcje zaczynam od jutra i mam mnostwo roboty, tym bardziej, ze 2 nowe programy musze w calosci przygotowac nie majac podrecznikow bo jeszcze nikt ich nie napisal... Wieczorem mam gosci wiec troche gotowania bedzie tez.
A maz chrapie...
Weszlam cichutko po rzeczy by sie ubrac to cos warknal obrazony. Wczoraj warczal popoludniu bo za duzo zakupy spozywcze kosztuja... zakupy, ktore robie ja, planuje ja, gotuje ja i jeszcze zarabiam... bo on na zasilku.
Oj chyba bede sobie pluc w brode, ze nie odeszlam w czerwcu jak poprzednio planowalam...
zastanawiam sie kiedy on sie ruszy, tak ruszy z kopyta by znalezc prace a jesli juz jej nie znajduje to by sie doksztalcic, przekwalifikowac, zdac jakis konkurs no zrobic cos w zyciu a nie tylko zajmowac sie Antkiem.
Jak narazie caly czas siedzi na plecach Antka. Pilnuje go, siedzi przy jego biurku, sprawdza kazde zadanie domowe, warczy na niego non stop ze za malo punktow, ze zle zrobione, ze ma jeszcze zrobic to i to, ze za wolno. Doslownie wisi nad nim jak taka mara senna wiec co jakis czas wybucha klotnia ale wtedy to ja musze rozwiazywac, dogadywac i uladzac.
Zastanawiam sie po co mi to wszystko?
Jesli pan maz nie chce ewoluuowac, pracowac ze soba i nad soba a nie przezywac zycie z synem czy na miejscu syna to jakiego takiego meza nie potrzebuje bo jest ci on jak garb albo jak odcisk, ktory uwiera i przeszkadza.
Nie wiem dlaczego wciaz daje mu nowe szanse? Chyba po to by rodzine utrzymac w calosci by bylo zgodnie z moimi przekonaniami i wartosciami, ale mecze sie strasznie.
Czy ta gra jest warta swieczki? czy wysilek jest proporcjonalny do wyciaganych pozytywow? czy warto?
Musze skupic sie na pracy, ale... ciezko w takiej sytuacji i te poklady energii by temu sprostac moglabym znacznie owocniej spozytkowac... mysle...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz