Spedzilismy caly wrzesniowy weekend w kraju Baskow. Stéphane mial bezplatna noc do wykorzystania w sieci Accor i pojechalismy do Biarritz, zatrzymalismy sie tam w Novotel'u z pieknym basenem i parkiem, ale zaraz ruszylismy dalej. Co prawda bywamy w Biarritz co jakis czas, ale Antek byl tam ostatnio jak mial ze 2 latka wiec nic juz nie pamietal i bardzo chcial Biarritz zwiedzic. My z mezem bywamy czesciej ale tylko we dwojke.
Pogoda byla cudownie letnia, plaze pelne i tak sobie polazilismy od kasyna do skaly maryjnej, od akwarium do latarni morskiej, kosciola prawoslawnego i skonczylismy nasz spacer w hotelu-palacu czyli dawnym mieszkaniu cesarzowej Eugenii i Napoleona III.
Jak zawsze spedzilismy mile chwile nawet w przepychu palacowej kawiarni... akurat jakas rosyjska para brala slub w sali obok i wszyscy wygladali jak wycieci ze stron modowego zurnala... tylko my na sportowo.
Najbardziej rozbawila mnie zlota tabliczka przy wejsciu do sali restauracyjnej... ze na kolacje sa wymagane eleganckie ubrania: dlugie suknie dla pan i muszki oraz krawaty dla panow... trzeba o tym w XXI wieku przypominac!
Wieczor spedzilismy w basenie i na lozkach do opalania. Pelen relaks.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz