Zawiezlismy syna do dziadkow na dwa tygodnie wakacji, to znaczy tydzien u dziadkow a tydzien w wiejskiej rezydencji mojego szwagra, pod Paryzem.A ze moj syn jest wyjatkowo wierzacy i praktykujacy to dziadkom swoim nie odpuscil wczoraj! Poprosil o uczestnictwo we mszy swietej i choc tesciowa odmowila to tesc z nami poszedl... po 50 latach byl po raz pierwszy na mszy w Niedziele Palmowa i co wiecej bardzo mu sie podobalo!
Tesciowa za to, babcia Antka, z samego rana przyciela nam galazek z drzewa oliwnego rosnacego u nich w ogrodzie jak i galazek laurowych. Ja zakupilam w sobote rano juz galazki eukaliptusowe i tym sposobem nasza palma byla zielona i pachnaca na pol kosciola!
Msza swieta rozpoczela sie na placu miejskim od spiewow, poswiecenia palm i czytania ewangelii. Nastepnie wszyscy przeszli procesja do kosciolka, ktory zapelnil sie blyskawicznie - we Francji to rzadkosc.
Czytanie Pasji trwalo dlugo i cala msza rowniez ale bylo pieknie.
Antek zachwycony i rozmodlony juz sobie udzial w Drodze Krzyzowej Wielkopiatkowej zaplanowal i dziadka namowil.
Nie wiadomo czy uda mu sie na msze swieta wielkanocna pojechac bo na wsi u szwagra kosciola blisko nie ma, trzeba 15 kilometrow dojechac i nie wiem czy ktos zgodzi sie go zawiezc... ale Antek bedzie probowal kogos namowic...
Wielki Tydzien rozpoczety...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz