niedziela, 28 kwietnia 2019

Najpiekniejsze momenty ostatniego tygodnia - zdjecia. Francuska codziennosc: czesc 261


W wielkim tygodniu bylismy jeszcze w domu wiec pierwszy tydzien wakacji zostal juz opowiedziany choc trudno go bylo wakacyjnym nazwac. Drugi tydzien rozpoczelismy swietowaniem Wielkanocy. Swiateczny obiad z moimi przystawkami i deserami oraz z pieczona jagniecina i szparagami u Claudii i Eric'a pozostawil bardzo mile wspomnienia!

Zaraz po obiedzie ruszylismy nad ocean, do Pornichet. I tam byla laba - dla mnie, praca dla mojego meza. Spedzalam czas maszerujac kilometrami, biegajac, czytajac i pijac kawe na tarasie a wlasciwie to na plazy ukochanej kawiarni Sunset.

Bylo kilka wieczornych wypraw do restauracji, typowych bretonskich Crêperies czyli nalesnikowni! Bretania zachwyca jak zawsze zmiennoscia krajobrazow, kolorow, przyroda i smakowitym jedzeniem!

Tymczasem Antek nasz spedzil drugi tydzien wakacji w rezydencji mojego szwagra, pod Paryzem. I tam bylo szalenstwo bo byl z kuzynostwem swoim i z dziadkami i ze szwagrowstwem. Ich rodzina posiada dwa konie i wszyscy jezdza konno. Konie to ich pasja. Antek wpisal sie znakomicie w ich klimaty. Szwagierka wykupila mu staz w stadninie obok i z kuzynostwem Antos spedzal cale dnie z konmi. Ma juz kilka takich stazy za soba wiec calkiem dobrze sobie radzi. Milosc do tych zwierzat zostala jednak jeszcze silniej zaszczepiona i Antek chce jezdzic konno codziennie. Skosztowal troche woltyzerki, troche wycieczek na koniach do lasu, troche skokow przez przeszkody i prosze... nowa pasja!

Wieczorami jednak czytywal Diane, 20-sto miesiecznej kuzynce i rozkochali sie w sobie na dobre.
Latem kolejny pobyt tam...

Tymczasem dzis powrot do pracy, do szkol... ostatni, goracy przedwakacyjny okres. Bedzie sie dzialo!











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz