Autoportret reportera... to ksiazka wydana w 2008 roku, rok po smierci mistrza reportazu Ryszarda Kapuscinskiego. Wydawnictwo Flammarion opracowalo fragmenty tekstow Kapuscinskiego i uczynilo z nich genialny podrecznik do odpowiednika polskiego Wos'u, na przyklad albo do lekcji historii szczegolnie w dwoch ostatnich klasach liceum.
Choc nazwisko Kapuscinski pozostaje dla moich uczniow niewymiawialne i niemozliwe do zapamietania to jego teksty budza powszechny aplauz.
Nie ma ani jednego ucznia, z ktorym w ciagu moich lat nauczycielskich pracowalam, ktory nie znalby nazwiska Kapuscinskiego, tytulow "Ebène"; "Le Négus", "Le shah" czy "Imperium"...
Ja sama, gdy o nim i jego tekstach mowie w klasie... pasjonuje sie, krzycze, gestykuluje, placze czasem tez...
Ostatnio plakalismy razem w ubiegla srode... gdyz jeden z moich uczniow pochodzi z Centralnej Afryki i opowiadal nam jak na jego oczach torturowana i zabito mu dziadka, jak jego brat zmarl z powodu braku lekow na malarie... chlopak ma dzisiaj 16 lat... a przezyl to wszystko i jeszcze wiecej... jak marsz przez rozne afrykanskie kraje i emigracje do Francji... Wtedy wyciagam jakis fragment z Kapuscinskiego... czytam, dyskutujemy...
Spuscizna Kapuscinskiego jest ogromna, nieoceniona... i co roku sie o tym przekonuje i przekonuje dziesiatki francuskich licealistow...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz