Pobiegalam dziś rano w Thaborze i dobrze mi to zrobiło. Wczoraj spijała herbatkę z Ela i tak się zastanawialiśmy co mogę zrobić by być mniej zmęczona, mniej zestresowana?
Na pierwszy ogień poszedł tygodniowy rozkład godzin i obowiazkow. Niestety z wnioskiem przerażającym... totalny BRAK czasu.
Tak sobie myślę co byście mi doradzili poza tym co już sama wiem?
Tydzień ma 168 godzin.
Potrzebuje na sen i wieczorna godzinna lekturę 63 godziny... Zostaje 105.
Potrzebuje na spożywanie posiłków około 14 godzin tygodniowo... Zostaje 91
Na toaletę codzienna tez potrzebuje trochę czasu powiedzmy 4,5 godziny... zostaje 86,5
Na prace potrzebuje 19 godzin lekcji plus 20 godzin przygotowań i poprawiania czyli 39... zostaje 47,5
Na transport potrzebuje 6 godzin w tygodniu... zostaje 41,5
Na przygotowanie jedzenia potrzebuje 7 godzin tygodniu... zostaje 34,5
Na zakupy 3,5 godziny w tygodniu... zostaje 31,5
Na sprzątanie 3 godziny... zostaje 27,5
Na prasowanie 2 godziny... zostaje 25, 5
Na sport 4 godziny... zostaje 21,5
Dla Antka chce mieć godzinę dziennie... zostaje 14,5
To wszystko przy optymalny założeniu, ze wszystko jest jak trzeba, idzie zgodnie z planem i nie ma przewałów i opóźnień.
A gdzie nieprzewidziane zebrania? Rady pedagogiczne, spotkania z rodzicami? Gdzie czas dla przyjaciół? Dla teściów? Gdzie czas na pisanie? Na czytanie? Na obejrzenie filmu w kinie i na kanapie? Na wizytę w bibliotece? Gdzie czas na PISANIE? Na spotkanie w stowarzyszeniach czy na redagowanie gazetki Brèves dla Bretania-Polska? Gdzie czas na spacer czy na modlitwę na przykład?
Czuje się jak ROBOT...
Myślałam zatrudnić kogoś do domu... zyskam 4 godziny tygodniowo bo odejdzie sprzątanie w dużej części i prasowanie... ale to wciąż mało by coś udało się zrobić, coś na czym mi zależy!!!
Ratunku!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz