W ubiegłym tygodniu pisałam kilka słów o obejrzanym filmie "Kler"
Przytaczam:
"Obrzydliwy i poruszający zarazem, wzruszajacy i przyprawiający o dreszcze, śmieciowy i o wielkim przekazie...
Film kontrastow, film absurdow polskiego, ale tez uniwersalnego katolicyzmu... film, który mną poruszył, zmroził mnie na kilka chwil, zmusił do refleksji.
Często mówi się, ze idzie się do kina bo kino to rozrywka, odprężenie... akurat w tym przypadku nic z rozrywki ani z odprężenia czy z relaksu. Wręcz przeciwnie. "
Film widziałam w ubiegły czwartek.
Tymczasem w sobotę poszliśmy do kina na nowy film o Księdza Pierre czyli "L'Abbé Pierre". To historia francuskiego najpierw zakonnika a potem "zwykłego" księdza, który poświęcił cale swoje życie na pomoc i służbę innym. Podczas wojny przeprowadzał Żydów przez granice... po wojnie założył Emmaus i przygarnął setki bezdomnych dając im dach nad głową i prace.... Podczas zimy 1954 roku zorganizowała taka pomoc w Paryżu dla biednych i bezdomnych, ze hotel, w którym zbierano dary i pieniądze pękał w szwach... za te sumy wybudowano wiele mieszkań socjalnych.
Zderzenie różnych duchownych kościoła katolickiego. Zderzenie nie tylko ich osobowości z zaletami i wadami ale przede wszystkim zderzenie struktur i administracji tego samego kościoła... nad Sekwana albo nad Wisła. Dwa różne światy, dwa różne spojrzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz