czwartek, 19 grudnia 2013

Robal


Wstrętny emigracyjny Robal… zawsze wysuwa swoje obrzydliwe czarne macki kilka dni przed Świętami. Nie, nie musi mi się śnić by przypomnieć o swojej obecności. Przez lata nauczyłam się rozpoznawać jego znaki.

 

Zakrada się powoli… Nagle zaczynam oglądać TVP Polonia… Nie mogę znieść książek w innych językach jak tylko w polskim. Nerwowym ruchem chowam te inne w szafce nocnej.

Codziennie dzwonię do Polski albo przynajmniej do osób mówiących po polsku…

Mówię TYLKO po polsku do Antosia…

Wszystkie polskie płyty jakie posiadam nagle znajdują swoje miejsca na szczycie mojej wieży CD…

Piekę po polsku, gotuję po polsku… ostatnio zrobiłam kapuśniak z kapusty polskiej marki Rolnik bo tylko taka jest u nas dostępna… kotlety schabowe, makowce, pierniki, śledzie…

 

Mówię wszem i wobec o naszych tradycjach nie kryjąc swojego zdenerwowania i niechęci do braku francuskich tradycji w tym okresie albo po prostu do braku kultury i zainteresowania Francuzów ich własnym dziedzictwem…

 

Jednym słowem staję się Inna, dziwnie Inna.

Mój mąż przez lata nauczył się identyfikować te sygnały i stara się mnie chronić w tym czasie, na tyle na ile może. Jest wyjątkowo miły i kochany, ale mi zawsze czegoś brakuje.

 

Nie jest to racjonalne. Nie potrafię do końca opisać tego słowami. Nie wiem jak to wytłumaczyć.

Tęsknię za czymś co… nie istnieje albo może istnieje tyle, że w moich wspomnieniach, myślach, emocjach.

 

Przyjazd do Polski wydawałby się rozwiązaniem… tak robi wiele moich emigracyjnych znajomych. Nie mogą znieść Świąt poza Polską czy innym rodzinnym krajem. Ja jednak już kilkakrotnie przekonałam się, że tak właściwie mało co to rozwiązuje. Nie znajduję w kraju tego czego szukam, nie znajduję tego na emigracji…

Szukam w głębi siebie i tam znajduję ukojenie… czasami

Bo robal lubi pokręcić się w moim wnętrzu.

2 komentarze:

  1. Wiem, o czym piszesz, przynajmniej częściowo. Dorze, ze napisałaś, że tęsknisz za czymś co jest TYLKO w Twojej pamięci. Przyjazd do Polski mógłby spowodować tylko rozczarowanie, bo święta, które pamiętasz są świętami dzieciństwa. Kiedyś spróbowałam wyjechać z Pomorza na Śląsk, by zanurzyć się w śląskie święta i... nie było potraw, które pamiętałam. Nawet moczki, którą ja corocznie w Boże Narodzenie gotuję, moi bliscy nie zrobili. Więcej takich świąt nie próbowałam. Stworzyłam własne tradycje rodzinne je kultywuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Straszny ten robal. Spokojnego dobrego polskiego czasu ci życzę takiego jaki będzie najlepszy.

    OdpowiedzUsuń