Wstrętny emigracyjny Robal… zawsze wysuwa swoje obrzydliwe
czarne macki kilka dni przed Świętami. Nie, nie musi mi się śnić by przypomnieć
o swojej obecności. Przez lata nauczyłam się rozpoznawać jego znaki.
Zakrada się powoli… Nagle zaczynam oglądać TVP Polonia… Nie
mogę znieść książek w innych językach jak tylko w polskim. Nerwowym ruchem
chowam te inne w szafce nocnej.
Codziennie dzwonię do Polski albo przynajmniej do osób
mówiących po polsku…
Mówię TYLKO
po polsku do Antosia…
Wszystkie
polskie płyty jakie posiadam nagle znajdują swoje miejsca na szczycie mojej
wieży CD…
Piekę po
polsku, gotuję po polsku… ostatnio zrobiłam kapuśniak z kapusty polskiej marki
Rolnik bo tylko taka jest u nas dostępna… kotlety schabowe, makowce, pierniki,
śledzie…
Mówię wszem
i wobec o naszych tradycjach nie kryjąc swojego zdenerwowania i niechęci do
braku francuskich tradycji w tym okresie albo po prostu do braku kultury i zainteresowania
Francuzów ich własnym dziedzictwem…
Jednym
słowem staję się Inna, dziwnie Inna.
Mój mąż
przez lata nauczył się identyfikować te sygnały i stara się mnie chronić w tym
czasie, na tyle na ile może. Jest wyjątkowo miły i kochany, ale mi zawsze
czegoś brakuje.
Nie jest to
racjonalne. Nie potrafię do końca opisać tego słowami. Nie wiem jak to
wytłumaczyć.
Tęsknię za
czymś co… nie istnieje albo może istnieje tyle, że w moich wspomnieniach,
myślach, emocjach.
Przyjazd do
Polski wydawałby się rozwiązaniem… tak robi wiele moich emigracyjnych
znajomych. Nie mogą znieść Świąt poza Polską czy innym rodzinnym krajem. Ja
jednak już kilkakrotnie przekonałam się, że tak właściwie mało co to
rozwiązuje. Nie znajduję w kraju tego czego szukam, nie znajduję tego na
emigracji…
Szukam w
głębi siebie i tam znajduję ukojenie… czasami
Bo robal
lubi pokręcić się w moim wnętrzu.
Wiem, o czym piszesz, przynajmniej częściowo. Dorze, ze napisałaś, że tęsknisz za czymś co jest TYLKO w Twojej pamięci. Przyjazd do Polski mógłby spowodować tylko rozczarowanie, bo święta, które pamiętasz są świętami dzieciństwa. Kiedyś spróbowałam wyjechać z Pomorza na Śląsk, by zanurzyć się w śląskie święta i... nie było potraw, które pamiętałam. Nawet moczki, którą ja corocznie w Boże Narodzenie gotuję, moi bliscy nie zrobili. Więcej takich świąt nie próbowałam. Stworzyłam własne tradycje rodzinne je kultywuję.
OdpowiedzUsuńStraszny ten robal. Spokojnego dobrego polskiego czasu ci życzę takiego jaki będzie najlepszy.
OdpowiedzUsuń