Przeczytałam tekst pana Terlikowskiego a portalu fronda i nieco mnie zmroziło ale by coś na ten temat napisać trzeba było
sprawę nieco przemyśleć.
I tak pan Tomasz Terlikowski pisze na owym portalu, że za Mandelę to się
modlić trzeba a nie wynosić go na ołtarze bo za jego rządów czarni napadali na
białych, gwałcili białe kobiety i jeszcze ustawę aborcyjną przegłosowali a co za
tym idzie 90 tysięcy płodów ginie w RPA każdego roku, we Francji ponad 200 000 a
biali ustawę przegłosowali sic!
Są to jedyne dwa argumenty pana Terlikowskiego stanowiące o tym, że Mandela
“Aniołem” nie jest.
Pierwsze co mi się nasunęło to myśl czy aby pan Terlikowski Bogiem nie jest?
Bo skoro osądza a mówi o sobie katolik a w Biblii napisano, “ nie sądź bo sam
będziesz osądzony” to albo ma kłopot z lekturą wiary, którą wyznaje albo
rzeczywiście Bogiem się czuje?
W jednym tylko z panem Terlikowskim się zgadzam: Mandela aniołem nie był! Ale
czy nie jest? Tego już nie jestem pewna bo skoro umarł to może już jest?
Nie był, gdyż jako człowiek nienawidził, ba nawet bił się w imię swoich
racji, i bił swoją pierwszą żonę jak niejednokrotnie przyznał i pewnie jeszcze
wiele innych grzechów popełnił.
Tylko czy można zredukować osobę, życie, pracę Mandeli do tego co wyżej, do
bojówek jego współobywateli, które gwałciły i zabijały, do ustaw choćby nawet
tej dotyczącej aborcji? A gdzie chociażby jedno zdanie o Komisji “Prawda i
pogodzenie”? Gdzie słowo o jego wielkiej przyjaźni z arcybiskupem Desmond Tutu?
Gdzie zdania o jego związkach z głowami naszego kościoła, katolickiego, a
Terlikowski podobno do niego należy? Myślę o Janie Pawle II i o Benedykcie
XVI?
Nie ma… Tekst pana Terlikowskiego tak naprawdę nie mówi NIC o Mandeli, za to
mówi o jakiś bliżej niezidentyfikowanych osobnikach, którzy w jakiś bliżej
niezydentyfikowany sposób byli z Mandelą związani ( żadnego dowodu jednak nie ma
w tekście na to!) I którzy zła wiele wyrządzili. Żadne inne słowo nie przychodzi
mi do głowy jak po prostu Żenada, merytoryczna, duchowa, ludzka po prostu…
Cały świat doceniał i docenia to co zrobił Mandela, jego odwagę, jego siłę,
ducha, pan Terlikowski raczej doceniony za artykuł o Mandeli nie będzie. Więc
może to jakiś wyraz frustracji? Nie wiem…
Osobiście jestem poruszona i wzruszona. Mandela jest i był i pozostanie jak
dla mnie autorytetem, nie, nie Świętym, a człowiekiem, który potrafił wznieść
człowieczeństwo na zupełnie inny, wyższy wymiar, który potrafił odrzucić to co w
nas najniższe i najpodlejsze – RASIZM w jakiejkolwiek formie…
Wszystkie moje lekcje, w piątek rozpoczęłam od przeczytania, dość długiego,
dialogu, z 1998 roku, pomiędzy Mandelą a Clintonem o nienawiści i o
przebaczeniu. Czytałam około 10 minut. W każdej z klas, nawet tej
najtrudniejszej, zapanowała “grobowa” cisza. Kilka uczennic ocierało łzy… Na
tablicy napisałam Nelosn Mandela 1918-2013… zapisali to w zeszytach, świadomi
tego, że biorą udział w historycznym wydarzeniu. Bo historia to nie tylko to co
było i to co można znaleźć w archiwach, histoira czasu teraźniejszego jest dziś
dziedziną wiedzy skupiającą wielu badaczy… I warto rozpoznawać momenty ważne,
znaczące dla nas wszystkich.
Jednakże ludzi pokroju pana Terlikowskiego i u nas nie brakuje… gdy spytałam
koleżankę po fachu czy mówiła o Mandeli na swoich lekcjach ta popatrzyła na mnie
i wypaliła “ Jak mi Ministerstwo edukacji powie, że mam mówić to powiem, jak
narazie nic nie powiedziało”. I tutaj też no comment…
Bardzo ciekawie napisałaś. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuń