Wczorajsza wizyta kontrolna nie była taka zła jak się spodziewałam. Zatoki i
nos nie są jeszcze zdrowe ale jest znaczna poprawa. Dostałam teraz nowe leki do
wstrzykiwania w nos przez kolejne 2 tygodnie oraz nowe lekki wziewne. Jak sama
laryngolog określiła “ najbardziej i najskuteczniej pomoże tutaj pobyt w górach”
a to już niedługo! Gory podobno znakomicie działają na drogi oddechowe w ogóle,
znacznie lepiej niż morze i ocean więc…
Wróciłam więc dzisiaj do pracy, może nie w pełnej formie ale w dużo lepszej
niż 2 tygodnie temu. Co prawda na 4-tej i ostatniej lekcji mówić już za bardzo
nie mogłam, ale dopiero wracam do zdrowia.
W szkole czekała mnie niespodzianka: prowadziłam moje pierwsze klasy
gimnazjum, czyli 11-latków na specjalne lekcje prowadzone przez fotografa o
zdjęciach, które kłamią. Byłam pełna podziwu bo fotograf miał idealnie
skonstruowaną lekcję. Wychodząc od okresu starożytnej Grecji i Rzymu aż do
czasów współczesnych pokazał dzieciakom jak bardzo uważnie i krytycznie należy
spoglądać na wszelkie rzeźby, obrazy czy później już zdjęcia. Najbardziej
interesująca okazała się jednak dla mnie druga część lekcji o współczesnym
wykorzystywaniu fotografii w : reklamach, kampaniach wyborczych, zdjęciach mody,
polityki i polityków a nawet promotorow nieruchomości itd…
Tłumaczył jaki efekt chciano uzysakć, jak dany obiekt wygląda naprawdę,
jakich zmian dokonano i co z tego zostało. Wielce pouczająca lekcja! Dzieciaki
wyszły zafascynowane i nie przestawały komentować “ proszę pani a kto by
przypuszczał?”. No właśnie.
Jakże często dajemy się na te kruczki nabrać… codziennie, kilkanaście razy
dziennie… Cieszę się bardzo, że są organizowane tego typu interwencje w naszych
szkołach może ktoś coś zapamięta i będzie krytyczniej na otaczający nas świat
spoglądał?
Pod moją nieobecność, dziś w południe, dostawca przywiózł nam mikrofalówkę.
Kiedyś zarzekałam się, że nigdy nie kupię, że szkodzi…teraz zmieniłam zdanie i
kupiłam obiekt nowej generacji. Wygląda bardzo ładnie, działa samo i ma pełno
funkcji: pieczenie i grill, gotowanie na parze – coś dla mnie itd… posłuży!
Dziś 3 dzień mojej diety na odporność i powrót do formy…
Śniadanie – jak zwykle tyle, że zrobiłam sok ACE:
pomarańcza, cytryna i marchewka..
O 10h30 przekąsiłam banana bo po śniadaniu o 6h20 nie jestem w stanie dotrwać
do 13h15, do obiadu… I wypiłam małą butelkę wody Hépar z magnezem.
Obiad: sałata z winegrettem, spaghetti al dente ze smażonymi
różyczkami brokuła z czosnkiem i z oliwą z oliwek ( brokuł gotowany według
mojego chińskiego medyka traci 50% swoich wartości i prawie wszystkie składniki
przeciwrakowe!). Do tego dodałam mięso pozostałe z mojej wczorajszej
perliczki.
Zioła i kostka gorzkiej czekolady.
Podwieczorek: garść mieszanych orzechów, pomarańcza
Kolacja: zupa krem: dynia, marchew i imbir; ziemniaki
gotowane i sardynki z oliwy – tak, tak podobno to mega zdrowe nawet z
puszki!
Jogurt z łyżką suszonych żurawin i jagód wszelkiej maści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz