Wybraliśmy się wczoraj nad jezioro Lemańskie, do którego
mamy jakieś 45 minut jazdy samochodem. Na początek jednak zdjęcie z naszego
tarasu z Avoriaz po burzy… między Avoriaz a Morzine gęste chmury zaległy w
dolinie, między skałami. Niesamowite uczucie mieć chmury pod sobą i nad sobą i
nie być w samolocie !
Wczorajsza wyprawa już w ładnej pogodzie zaprowadziła nas do Yvoire i do Evian. O Evian napiszę jutro. Dziś Yvoire, malutkie, średniowieczne maisteczko położone bezpośrednio nad brzegami jeziora. Jego nazwa – Yvoire pochodzi od Aquaria czyli miejsce gdzie jest woda, które następnie stało się Aquaere ; Evouère i w końcu Yvoire. Miasteczko zostało odbudowane w XIV wieku po pożarze, które dotknęło starą osadę. Zamek widoczny na zdjęciach choć nie przeznaczony do zwiedzania datuje jeśli chodzi o donjon na XIII wiek. Kościół Świętego Pankracego jest z XIV wieku choć po licznych przebudowach. Charakterystyczna bulba wieńcząca dzwonnicę jest z XIX wieku i oddaje w pełni styl architektoniczny królestwa Sardenii, którego władza sięgała aż do brzegów jeziora Lemańskiego.
Yvoire jest cudownie położone, około 30 km od Genewy i tyleż od Evian. Z każdej uliczki w mieście można dostrzec jezioro. Miasteczko posiada dwa porty, plaże i sporo hoteli. Turyści ściągają tutaj z każdego zakątka ziemii o czym można się przekonać w kościele, gdzie wielka mapa ustawiona w przedsionku pozwala odwiedzającym na wbicie szpilki w kartograficzne miejsce pochodzenia.
Tak więc na moich zdjęciach spacer po mieścinie, do której wstęp jest oczywiście bezpłatny. Niestety płtane są parkingi wokół, około 2 euro za godzinę postoju.
Na zwiedzenie spokojnie całości wraz ze średniowiecznym ogrodem 5 zmysłów potrzeba około 2 godzin.
sieci rybakow z miasteczka...
Przyszedł czas na obiad. Antek już od 11h30 chodził i powtarzał, że jest głodny! Sic!
Zdecydowaliśmy się odjechać nieco od tego tłumu turystów i restauracji w Yvoire o cenach przyprawiających o zawrót głowy – najtańsze menu obiadowe 25 euro…
Ruszyliśmy w kierunku Evian, drogą przez Excenevex, wzdłuż jeziora i dosłownie 5 minut dalej tablica z informacja, że na lewo jest zjazd do Hotel de la Plage. No to jedziemy! Stroma górka, na jeden samochód. Zaparkowaliśmy przed uroczym budynkiem i poszłam na zwiady… Obeszłam hotel i wyszłam na piękny taras : metalowe krzesła z poduchami, stoliki, parasole, prywatna plaża i widok na jezioro – cudowny!
Powitał mnie kelner. Poprosiłam o kartę by zobaczyć co proponują… wyszedł właściciel hotelu, przywitał się. Przejrzałam szybko kartę. Nie za tanio ale taniej niż w Yvoire i w karcie same produkty regionalne: ryby z jeziora Lemańskiego, mięso od chodowcy z Thonon itd, itd. I ten taras… z biegiem czasu otoczyli nas tubylcy... znak, ze restauracja ceniona nie tylko przez turystow!
Zostaliśmy. Kuchnia domowa, produkty pierwszej świeżości, ryby znakomite, obsługa niezwykle miła i przyjazna!
Moje chłopaki zamówiły drobne okonie z jeziora czyli perche w sosie cytrynowym, na przystawkę mieliśmy sałatę z burakami, marchewką, pomidorami. Ryba była podana z pieczonymi ziemniakami, nadziewanymi karczochami… ja zamówiłam rybę też z jeziora o nazwie Féra ale tłumaczenia znaleźć nie mogę więc nie wiem co to było po polsku!
Na deser kawa i mini deserki: crumble jabłkowo cynamonowy, świeże jagody z bitą śmietaną, financier z malinami… mniam! cdn.
Perche czyli okonie z jeziora Lemanskiego
Féra z jeziora
Znalazłam że féra to białoryb ale z drugiej strony białoryb to też nazwa grupy ryb karpiowatych ale tych mniej szlachetnych jak ukleja, leszcz itd. Do kuchennych spraw polecam https://pl.glosbe.com/pl/fr/kulinarny dosyć duży zasób słownictwa ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje i z pewnoscia skorzystam! Ta ryba par ypominala w smaku leszcza ale z dzieciństwa pamietam, ze leszcz miał sporo ości. To co jadłam juz nie.... Chyba, ze kucharz wybrał.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że była wyfiletowana. Mój tata jak filetuje to też zero ości w rybie jest :)
Usuń