Na Facebooku sugerowałam już dzisiaj, że Antek wciąż nas
zadziwia i zaskakuje. I tak też było wczoraj. Od jego śpiewania i śmiechu pełen
był cały dom ! Wieczorem moje dziecko już było w pełnej formie i zaliczyło
półtora godzinny trening tenisowy. Przy okazji ja też pograłam trochę z mężem
choć on się ze mną nudzi bo ja grać nie umiem ! Beztalencie kompletne w
tej dziedzinie.
Antek po 2 tygodniowej przerwie grał na całego, aż za bym
powiedziała bo 3 razy się lekko zranił, przy okazji popłakał ale na każdą moją
sugestię by zwolnił tempo, bądź przestał odpowiadał otarciem łez rękoma pełnymi
pomarańczowej ziemii, zbierał się w sobie i dalej…
On ma coś w sobie takiego, że praktycznie nigdy nie
odpuszcza !
Na Kermesse w jego szkole miałam okazję rozmawiać z
tatusiami jego kolegów i każdy twierdził, że podziwia Antka bo Antek jak
wchodzi na kort albo na pole golfowe to czuć, że wchodzi po to by wygrać. Przy
okazji ubolewali nad brakiem tej cechy charakteru u własnego potomstwa. Nie
wiem skąd Antkowi się to wzięło bo ja sportowa w ogóle nie jestem, jego ojciec
trochę ale bez narodowych ambicji.
Wczorajszym popołudniem siedzieliśmy sobie na tarasie wcinając
domowe Semifreddo i Antek spędził dobrze ponad godzinę z kolejną historyczną
książką. Jak widać był to Juliusz Cezar. Tych książek jest trochę w antkowym
pokoju a co tydzień dochodzą z biblioteki nowe i nowe. Właściwie nie ma dnia by
ten chłopiec czegoś historycznego nie przeczytał bo historię to on uwielbia i w
książkach i na « żywo » podczas podróży. Ma też kilku przyjaciół
wśród moich kolegów historyków choć wiekowo są oni znacznie bardziej
zaawansowani.
Gdy wróciliśmy do domu o 20h i zjedliśmy kolację Antek nie
przestając śpiewać stwierdził, że mógłby spróbować skomponować mszę…
My z mężem
wytrzeszcz oczu na niego… a on całkiem poważnie, ambitnie. Po
kilku sekundach ciągnąc Agnus Dei swojego szefa chóy, który jest też
kompozytorem, udał się do swojego pokoju. Mniej więcej po pół godzinie przyszedł
do mnie ze stroną A4, sam narysował swoje 5-cio linie i tam 2 linijki
kompozycji “Gloria”… w tonacji Fa minor… tempo 72… kazał mi odegrać to na
pianinie.
I wiecie co…
ślicznie to brzmi. Dziś będzie kontynuował pracę nad swoją kompozycją… ale chce
mojej pomocy a ja tak po cichu wam powiem, że nigdy w życiu niczego nie
skomponowałam!
Antoni
podczas pracy kompozytorskiej rozłożył na swoim biurku klaser z konserwatorium
z teorią muzyki oraz Carillon…
Nie wiem co
z niego wyrośnie?
Wow, ktoś niezwykły, choć już dziś nim jest, kimś niezwykłym właśnie. Wspieram go mentalnie, bo lubię takich nieskrepowanych ludzi.
OdpowiedzUsuńDziękuje Anno!
UsuńSuper chłopak! Czytając o Twoim Antku przed oczami miałam również mojego Jaśka - grający w tenisa miłośnik historii komponujący na pianinie i wyżywający się jazzowo na saksofonie. :-) Chyba mamy fajnych synów!
OdpowiedzUsuńDoroto jak to fajnie mieć takich synów, nieprawdaż? Ja każdego dnia sie cieszę i Bogu dziękuje!
UsuńChyba bym pekla z dumy na twoim miejscu. Powaznie, nie zartuje... Zadziwiajacego masz chlopca:)
OdpowiedzUsuńFajny chłopak jest choc tez swoje wady ma!
UsuńFantastyczny chłopiec, na pewno żadne gruszki na wierzbie ni śliwki na sośnie z niego nie wyrosną ;)
OdpowiedzUsuńCiesz się, że masz tak zdolnego i jednocześnie zmotywowanego synka. :) Super!
Zjadło mi komentarz wrrrrrrr!
OdpowiedzUsuńPisałam, że powinnaś się cieszyć, że masz tak zdolnego i do tego pełnego motywacji synka :)
Na pewno nie wyrosną z niego żadne gruszki ni śliwki na sośnie. Ani żaden Kulfon ;)
Joasiu powiem cicho... Na to liczę wlasnie... By wyrósł na porządnego człowieka, niekoniecznie geniusza ale wlasnie dobrego, porządnego człowieka.
Usuń