Wczoraj, godzina 22, z czeluści autobusu wyskakuje blond
głowa Antosia, ma na sobie szorty w niebieskie paski, błękitną polówkę i
rozpiętą bluzę GAP. Stoję jakieś 2 metry od autobusowych drzwi i tutaj
następuje rzut na mnie i okrzyki « Mama, mama ! » i dalej « kocham
cie » i sypią się na mnie uściski, pocałunki. Po kilkunastu sekundach
mówię Antosiowi, że tata tutaj stoi obok… i rzut na tatę…
Było pięknie, cudownie, lepiej w drugim tygodniu niż w
pierwszym… Opowieściom nie ma
końca do 24h30 siedziemy jemy jagody i Antek opowiada jak było. Kilka przykrych
momentów, kilku niezbyt dobrze wychowanych chłopaków ale cała reszta SUPER!
Oj,
niepotrzebnie się martwiłam! Niepotrzebnie!
Antek jest
w pełnej formie, opalony nieco, twarz wypoczęta, włosy błyszczące i nagle… taki
dorosły się zrobił…
Opowiedział
nam dzień po dniu co robili, gdzie mieszkał… jestem pod wrażeniem jego obycia i
wiedzy. Jak mówił o katedzrze w Strasburgu, którą zwiedzał 2 tygodnie temu to
ze szczegółami: ile wieża ma metrów, kto zbudował i przebudował, jak…. Jak
przyszła kolej na parlament europejski to opisał nam dokładnie rozkład partii i
ugrupowań, przebieg debat i głosowania ( niektórych rzeczy to ja nawet nie
wiedziałam!) ale on zapamiętał… Mieli super przewodników.
Koncerty –
ekstra… dziś od rano w moim domu rozbrzmiewała już Stabat Mater Dolorosa w
wersji Alexis Dufaure, następnie Ave Maria de Saint Saëns, hymny Jubilate Deo
itd…
Syn mój
nauczył się zmywać naczynia, gotować spaghetti Bolognese i robić Flamekuchen
czyli Tartę Flambée, żyć w grupie, walczyć o swoje, dzielić, utrzymywać
porządek i nawet pieniądze wydawać? Czyli wszystkiego po trochu!
Jego
walizka idealna… wszystko ułożone brudne od czystych odseparowane, buty w workach
na buty, stroje chóralne w ich pokrowcach, kosmetyczka w idealnym stanie… nic
nie zapomniane, nic nie zgubione, nic nie wylane… normalnie dziś podziwiałam i podziwiałam…
I kilka
perełek:
1. Według
Antosia protestanci są znacznie milsi niż katolicy – mieszkał u jednej rodziny
w Savernes i koncert w świątyni protestanckiej dawał… rezultat – zaprzyjańił się
z rodziną, dzownił do nich dzisiaj… a to rodzina, chyba szczególna bo nas właśnie
z powrotem do Alzacji z Antkiem zaprosili… he, he, skorzystamy!
2. Według
Antosia nie należy kupować rzeczy zbędnych i nie wystarcząjąco specyficznych w
podróży więc nie kupował: napojów ( miał je w piknikach), cukierków i gum do
żucia… kupił 2 pamiątki, książkę koledze i kilku kolegów zaprosił na lody
wczoraj… Rezultat zostało mu 15 euro z 43 zabranych. Antek jest bardzo
racjonalny!
3. Według
Antosia należy smarować się kremem przeciwsłonecznym nosić czapkę i okulary na
słońcu… Rezultat: kilkunastu chłopaków z lekkim poparzeniem słonecznym, on nie,
cały i zdrowy. Przy pożegnaniu dorośli z chóru mówili nam, że Antoś jest
niezwykle dobrze rozwinięty, odpowiedzialny… jednym słowem peany… na dodatke
super śpiewa…
I tak…
teraz ma w końcu wakacje! W grudniu będzie śpiewał w Rzymie, przed papieżem
Franciszkiem a przyszłoroczne tournée zapowiada się 3 tygodniowe bo chór leci
do Japonii… Doświadczenie choć momentami
bolesne okazało się pożytecznym i cennym na lata.
Jesteśmy z
Antosia bardzo, bardzo dumni.
Ja też większość mojego życia śpiewałam w chórach :)...wyjazdy z chórzystami BEZCENNE!!!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam i życzę Antosiowi i jego chórowi wielu sukcesów na scenach całego świata!!! Serdeczności!!!
OdpowiedzUsuńNie wiedzialam! Bardzo milo mi wiec, ze dzielimy rowniez te pasje, poza kulinarna! Dziekuje za dobre zyczenia dla Antka!
OdpowiedzUsuńTo jest dziecko idealne! Jak się takie robi? ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem... I tutaj. Rozkładam ręce ale na Internecie teogonia widać!
Usuń