czwartek, 23 lipca 2015

Morzine czyli opowieść wakacyjna cz. 4.

 photo DSCF3390_zpsueasobf0.jpg
Jak w kazdej francuskiej gminie... kosciol i zaraz obok merostwo! Historia Francji widoczna na kazdym kroku!


Przed wczorajszymi burzami, które przyprawiały o dreszcze ranek był jeszcze gorący i słoneczny. Zjechaliśmy więc do Morzine, 800 metrów niżej by zwiedzić miasteczko i zrobić zakupy na cały tydzień górskiego życia. Nie przypadkowo wybraliśmy środę. Akurat w ten dzień jest w Morzine cotygodniowy rynek a ja rynki uwielbiam !

Gdy trwa rok szkolny nie chodzę zbyt często bo nie mam czasu ale na wakacjach lubię łazić, wąchać i próbować. Co niestety doprowadza do szału i mojego męża i syna. Ten duży nigdy nie wie ani co ugotować ani co by chciał zjeść ani już tym bardziej co należy kupić. Na zadane pytanie :

« - Co chcesz jeść ?... odpowiada

-          coś lekkiego »

Po czym przy stole wcina wszystko od przystawki do deseru czy to lekkiego czy ciężkiego !

 

Ten mały z koleji jak zobaczy sklep sportowy to już go nie ma ! musi wejść i siedzi tam całymi minutami więc stragany z serami, kiełbaskami czy owocami nic a nic go nie interesują.

 

Cała logistyka spoczywa więc na moich jeszcze solidnych barkach, ale jak długo będą one solidne ?
 photo DSCF3391_zpsolzvyaco.jpg

 photo DSCF3392_zpsha5otomp.jpg
Wracając do Morzine… urocze, alpejskie miasteczko. Nie ma tutaj wysokich budynków jak w Avoriaz tylko same drewniane “chalets” ukwiecone do bólu! Tak, tak miasteczko ma maksymalną ilość francuskich odznaczeń gdy o ukwiecenie chodzi. Więcej się nie da… Jak Evian, gdzie byliśmy dzisiaj.

 

Te domy są u góry zamieszkane a w dole znajdują się (w centrum) sklepy, restauracje, warsztaty.

 photo DSCF3393_zpsouwmfuf4.jpg

 photo DSCF3395_zpsdu23toxq.jpg

 photo DSCF3396_zpsgm0i4g0r.jpg
Jeden tak, widoczny na zdjęciu a nazwany “Górskim koszykiem” czyli Panier montagnard bardzo nam się spodobał. Ganek, kwiaty i te produkty… Od razu rzuciliśmy się na górskie delicje czyli ciastka nadziewane świeżymi jagodami i malinami posypane orzeszkami pini… nie zdążyłam uwiecznić! Może za tydzień?


 photo DSCF3394_zps39q5mj08.jpg

Po zwiedzaniu – rynek! Dość spory z dużym wyborem lokalnych specjałów. Najbardziej zachwyciły mnie te sery… mniam! I kiełbaski! Kupiłam też wyśmienitą kaszankę, owoce, warzywa, miód. Smakujemy góry! I muszę wam powiedzieć, że wyśmienice smakują!
 photo DSCF3397_zpsyqobfmw3.jpg


 photo DSCF3398_zps0pluqubn.jpg

2 komentarze:

  1. Jaaakie pyszności. Ja między serami a tymi kiełbasami chyba bym dostała oczopląsu :)

    OdpowiedzUsuń