Znowu moja kochana Muriel czyli bibliotekarka z licealnego Centrum dokumentacji i informacji zwanego po polsku po prostu biblioteka(!), naprowadzila mnie na slad wyjatkowej lektury.
Afganski poeta Atiq Rahimi kresli w tej krotkiej bo 160-stronnicowej powiesci zycie. Zycie afganskiej kobiety i jej meza.
Poznajemy ja, gdy siedzi przy nim i powtarza nieustannie slowa muzulmanskiej modlitwy oddychajac w rytmie jego oddechu. Mezczyzna zyje fizjologicznie, gdyz oddycha, ale czy rzeczywiscie jest? czy zyje posrod zywych?
Ta powiesc to hymn, hymn dedykowany wolnosci i milosci, hymn przeciwko przemocy. Los afganskich kobiet skazanych czesto na meza tyrana, meza wojownika czy zwyklego starca z nieco wieksza iloscia gotowki jest tutaj w sposob niezwykle poetycki ukazany.
To czwarta ksiazka Rahimi ale pierwsza napisana po francusku... tak jakby jezyk perski nie pozwalal mu na zachowanie odpowiedniego dystansu wobec tematu, ktory rani.
Moment zachwytu i cierpienia - to moment tej lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz