Wczoraj cale popoludnie spedzilam w naszej katedrze bo mialam bilet na koncert dwoch chorow, orkiestry i solistow... a reperturar juz znacie ze zdjecia. Caly "Mesjasz" Haendel'a. W jednym z tych chorow spiewa moja przyjaciolka, Claudia i to od niej kupialm bilet po promocyjnej cenie za cale 23 euro. Cena regularna 33 euro. To drogo jak na koncert muzyki sakralnej, w gotyckiej katedrze, w ktorej akustyka pozostawia wiele do zyczenia!
Mimo wszystko byl to cuodwny moment, muzycznej egzaltacji, ktora trwala bite dwie godziny. I gdyby nie kontrole bezpieczenstwa, ktore cala impreze o 30 minut opoznily byloby perfkecyjnie!
Na koniec rozdano nam ten fragment i cala, pelniutka katedra spiewala z chorami i orkiestra... az mi ciarki ida!
Antek tymczasem wstal o 4:30... i my razem z nim, na 5h10 byl na lotnisku i polecial najpierw do Amsterdamu. Pewnie teraz czekaja na lot do Hamburga.
Byle bezpiecznie to reszta sie ulozy.
Ps: zdrowie z lekka sie poprawia, ale to wciaz nie jest TO co bylo...
Wczorajszy wieczor spedzilam z moja przyjaciolka Francesca na telefonie... eh wspomnienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz