Ale cudowny wieczor wczoraj spedzilismy!
Zaczęło sie od tego, ze Antek wrócił z kolejnym zlotym medalem.. 27-mym juz z zawodow szkolnych w badmintonie.
Kolo 19 pojawili sie Eric i Claudia prosto z pracy czyli od classe prépa gdzie ucza.
I zaczelismy od aperitiwu, potem kolacja, śmiechy i zarty ale tez poważne rozmowy po z wyjatkiem mojego meza bylismy w profesorskim gronie.
Z "kopyta" ruszyliśmy do pianina Claudia i ja i jak zaczęliśmy grac koledzy a cala reszta śpiewać... to sie porobiło!!!
Antos poprosil ich by zostali jego chrzestnymi na bierzmowaniu 18 stycznia... zgodzili sie ochoczo.
Noc zakończyliśmy pozno... dla mnie to juz 4 przespana w wymierza 4 godzin... ledwo cisne ale jeszcze cisne choc dzis wieczorem tez wychodzimy bo na koncert sie wybieramy.
Takze dzieje i radosnie jest bardzo bo juz całkiem świątecznie.
Porannie z dzisiaj... w moim klubie sportowym nasz trener od body balance zaanonsowal uroczyście:
"To widzimy sie za tydzien, w czwartek i obejrzymy efekty"...
Do teraz nie moge sie przestać śmiać...
Dobrze, ze pomimo napiętej społecznie atmosfery i tego calego niezbytt fajnego swiata wokol sa jeszcze fantastyczni ludzie, ktorzy potrafia swietowac i sie po prostu śmiać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz