piątek, 28 kwietnia 2023

Majorka 5: U Szopena czyli Valldemossa



W 1835 roku decyzja królewska wszystkie zakony na Majorce zostały zlikwidowane a mnisi zmuszeni do opuszczenia klasztorów. Małe miasteczko Valldemossa zamieszkane dziś przez 2 tysiące mieszkańców budzi się więc z wielkim budynkiem zakonu kartuzow totalnie opustoszałym. W listopadzie 1838 roku przybędą tutaj i zamieszkają w celi numer 4 Fryderyk Szopen, George Sand i jej syn Maurycy. Szopen i Sand są kochankami. W eseju "Zima na Majorce" George Sand nie szczędzi jej mieszkańcom słów krytyki i pogardy. Dziś, w 2023 roku wydaje się, ze mieszkańcy Majorki o tym co złe już zapomnieli bo kult oddawany parze zakochanych jest jak widać na zdjęciach głównym źródłem dochodów miasteczka i jego mieszkańców. 
Zwiedzanie jest tutaj jednak dość dziwnie zorganizowane. Bo albo wchodzi się do klasztoru i zwiedza klasztor a na końcu wysłuchuje 15 minutowego koncertu pianistycznego ale wtedy nie wchodzi się do celi, w której mieszkał Szopen albo wchodzi się do celi z osobnym biletem! Sama cela Szopena i Sand to 5 euro za wejście a klasztor bez celi to 9,5 euro za wejście. Wybraliśmy pierwsza opcje. I nie żałowaliśmy! 

Szopen i Sand z Maurycym zajmowali cele numer 4 złożona z 3 pomieszczeń i zewnętrznej kuchni. Na zdjęciach widać widok na ogródek i z daleka na góry czyli Sierrę oraz morze Śródziemne. Te 3 niewielkie pomieszczenia straszą chłodem grubych, starych murów. W nich znajduje się pianino Szopena, które z Paryża po wielu perturbacjach przysłał mu Camille Pleyel. Jest tez kilka rysunków Delacroix, oryginalne rękopisy nut preludiów - większość preludiów Szopen skomponował właśnie tutaj, listy, pamiątkowe przedmioty. To miejsce z dusza. Miejsce, do którego ja weszłam jak do sanktuarium. Coś się tutaj czuje, odczuwa, za czymś się strasznie tęskni... 
I wbrew pozorom turystów jest tutaj mniej niż w samym klasztorze i na turystycznym koncercie. 

Samo miasteczko przyciąga jednak tysiące ciekawych... uliczki są tutaj strome i pełne kwiatów. Kawiarnie i restauracje tętnią życiem. Choc my zboczyliśmy na obiad do średniowiecznej Dei, która jest obok, przy szklakach pieszych wędrówek i zachwyca ukwieceniem i cisza! 
Jak można odczytać z listów Szopena pisanych po polsku ale tez po francusku, kompozytor był zachwycony Majorka, jej lazurem, turkusem, jej pięknem. Jego partnerka Sand zupełnie na odwrót. Krytykowała wszystko wokół. Para przybyła tutaj w 9 dniowym odstępie czasu. Z Barcelony na parowym statku a dalej z osiołkami w górę. Szopen jednak już bardzo chorował na tuberkuloza i na mukowisydoze o czym pisał w listach min. do Pleyela by ten nikomu o chorobie nie mówił, by zamówienia na kompozycje i na koncerty nie zostały anulowane i by nie podniecać plotek. 

Valldemossa jak dla mnie jest zachwytem. 




































 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz