Leżę sobie wczoraj wieczorem w łóżku. czytam Kundere a raczej odczytuje po raz kolejny. Dzwoni telefon tuż przed 22-ga. Klemens... mój chrześniak, cały uradowany krzyczy mi w słuchawke "skończyłem i dobrze poszło!"
Ulamek sekundy, tak kilka dni temu pisał, ze zadzwoni jak skończy sesje egzaminacyjna. Cieszę się razem z nim.
I tak sobie gadamy... dobra godzinę śmiejąc się jak wariaci trochę bo tematów jak zwykle mamy mnóstwo do poruszenia. Zasypiam dobrze po mojej tradycyjnej godzinie zasypiania ale rozmowy z Klemensem są dla mnie bardzo, bardzo ważne!
Klemens za chwile będzie miał 22 lata i właśnie skończył 3 rok studiów w jednej z dobrych, by nie napisać prestiżowych, szkół inżynierskich w Paryżu. W tym roku przez jeden semestr studiował w Seulu. Matematyka, informatyka - on jest specjalista i czasem pomaga mi nawet rozwiązać moje problemy informatyczne.
Najbardziej jednak lubię jak przyjeżdża do mnie. Czasem na weekend czasem na kilka dni dłużej. Wtedy wiem, ze będziemy gadać i gadać do pozna w nocy bo to nocny Marek tez. Wiem ze muszę zrobić dużo dobrego jedzenia bo oboje lubimy jeść i ze będziemy jeździć po jakiś zapadłych bretońskich wioskach i odwiedzać stare kościoły i cmentarze i włóczyć się po polach a jak pojedziemy do Pornichet to leżymy na plaży godzinami. Opowiadam mu o swoich problemach w edukacji narodowej na przykład a on mi o swoich. Ja mam 50 lat on 22, ale trudno mi odczuć te różnice wieku miedzy nami bo relacje mamy bardzo przyjacielskie i nie ma miedzy nami tematów tabu.
Taki jest mój kochany Klemens. W tym roku jeszcze będziemy się widzieć tez u nich w domu, pod Paryżem, podczas Igrzysk... i z Antonim moim tez... a pod koniec czerwca Klemens wpadnie do chrzestnej jak zwykle... zadzwoni dwa dni przed i zapyta "hej mogę cię odwiedzić" no jasne! czekam! O której mam wyjść na dworzec?
Zawsze na niego czekam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz