Zwiazki? Kwestia trudna ale tez zasadnicza naszej egzystencji.
Kilka dni temu wrzuciłam troche jako zabawe i zagadke te dwa zdjecia z mojej sypialni.
Kilka dni temu wrzuciłam troche jako zabawe i zagadke te dwa zdjecia z mojej sypialni.
Dwie szafki nocne. Nikt nie odgadł, która jest moja. Wszyscy się pomylili. To, ze dużo czytam nie oznacza, ze moja szafka nocna jest pokryta pół-metrowa sterta książek i publikacji. Jak to łatwo przychodzi normalnym interpretowanie, niestety nieprawdziwe, danych! Dlatego my, nienormalni, nie ufamy żadnemu feed-backowi od normalnych bo oni najcześciej nie potrafią nas zrozumieć tylko projektują na nas to co sami odczuwają i to czym, kim sami są.
Osoba nadwydajna mentalnie może otrzymywać krytykę, opinie tylko od osoby nadwydajnej mentalnie. Od osoby normalnej ten feed-back będzie po prostu nieprawdziwy i mylny.
Moja szafka jest prawie pusta szafka. Jest na niej lampka, budzik świetlny i mały słoiczek kremu. Za to w szafce jest mnóstwo książek i publikacji.
Szafka mojego męża, który jest normalny, jest pokryta sterta książek, których mój mąż zazwyczaj nie czyta, tylko je przerzuca, przegląda dokładnie tak jak robi to z kanałami TV. Jego poczucie estetyki jest na tyle inne od mojego, ze ta sterta mu nie przeszkadza ani kurz z nią związany. On tego w ogóle nie sprząta, nie układa, nie odkurza. Po prostu go to nie interesuje i mu to nie wadzi.
Wracajac do związków... nadwydajni mentalnie powinni raczej się wiązać z podobnymi sobie albo żyć samotnie.
Mój związek z osoba normalna jest związkiem stabilnym. Z pewna doza fatalizmu mój mąż akceptuje moja nadwrażliwość. Ja doceniam stabilność i opiekę, która mnie otacza. Jednakże, już dawno zrozumiałam, ze nie mogę mu narzucać w żaden sposób mojego dynamizmu, mojej energii ani moich wymagań intelektualnych. Ja to znajduje poza naszym związkiem. W innym wypadku bym umarła z nudów po prostu. Wiem tez dokładnie o całej masie aspektów, których z moim normalnym partnerem dzielić nie mogę i nigdy nie podzielę. Żałoba nad tymi stratami została zakończona. Dlatego od pewnego czasu, kilka lat już, mój związek jest po prostu szczęśliwy z tym jaki jest i jacy my w nim jesteśmy. Choć ci, którzy znają mnie dłużej wiedza, ze przez lata biłam się z wiatrakami i kilka razy ocierałam o rozwód czy o separacje.
Doceniam i cieszę się bardzo z tego, ze nie trafiłam na narcyza albo na wampira energetycznego bo większość nadwydajnych mentalnie wlaśnie na takie osoby trafia i czasem są to bardzo dramatyczne sytuacje. Są szykanowane, prześladowane, czasem wręcz bite czy mordowane...
To bardzo trudne kwestie ale rozwiązywalne przy dużej dozie pracy nad sobą.
Miłego tygodnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz