wtorek, 24 października 2017

A imie jego 44. Dzisiaj obchodze urodziny.


Pamietam jak w ubieglym roku robilam sobie taki podsumowujacy wszystko wpis... o tym kim jestem, czego chce... 
Dzisiaj znowu nadszedl ten dzien, dzien urodzin. Inny niz zwykle bo dzisiaj Antos wracal ze stazu choralnego w porze obiadowej wiec bylo troche zamieszania. 
Dzien wakacyjny, leniwy, wypelniony dobrociami.

Przede wszystkim zyczenia... dostalam ich sporo i nawet tesciowie, ktorzy o moich urodzinach przez kilka lat nie pamietali w tym roku punkt o 12 h zadzownili. Ucieszylam sie bardzo. Kazdemu wiec z osobna bardzo za te pamiec i za te zyczenia piekne dziekuje!!!! Byle sie spelnily teraz!
Maz przywiozl zamowione na urodziny ciastka, ktore nazywaja sie "wydmy" czyli dunes... ostatnio bardzo modne w Bordeaux. Sliczne i pyszne. Sama zjadlam cale 6! 

Po czym poszlam grac w badmintona z moim synem do sali. 30 minut marszu, godzina gry, 30 minut marszu. Spoceni wrocilismy i zmachani, ale tacy szczesliwi!
Antek tez stazowo przywital nas usmiechem. Wszystko mu sie podobalo a szczegolnie krecenie filmu dokumentalnego o chorze - uczestniczenie w tym projekcie. 

Takze podsumowan robic dzis nie bede... wlasciwie wszystko co napisalam rok temu jest wazne dzisiaj. Jestem tylko jeszcze bardziej dojrzala, bardziej spokojna i wiem czego chce!
I oczywiscie publikacja kolejnej ksiazki dodaje mi skrzydel i to ogromnych skrzydel!

Forme trzymam, nadliczbowy kilogram juz zgubilam, ciesze sie zyciem kazdego dnia, tym co daje bo daje tak wiele. Pewnie, ze zawsze moze byc lepiej, moge wygrac kilka milionow euros, rozwiazac kilka problemow, swiat objechac... ale, ja jestem SZCZESLIWA tu i TERAZ i w tym co JEST. To mi wystarcza. Pracuje na wiecej, jak przyjdzie to dobrze, jak nie przyjdzie to tez dobrze, zmienie plany i kierunek. 
Lubie sie tak czuc, lubie ten moj wewnetrzny pokoj, te codzienna radosc. 

Jutro jade z Antkiem na wycieczke do Oradour sur Glane, miasteczka, ktore nazisci spalili wraz z jego mieszkancami 10 czerwca 1944 roku. To bedzie wyjatkowy moment.

W piatek jade na tydzien wakacji, najpierw do Pornichet pozniej na chwile do tesciow. I przygotowalismy sobie z Antkiem caly plan... nasze mega zdrowe Menus, nasze bieganie na plazy, Thalasso czyli morskie Spa, tenis i golf, kino i restauracje. Poukladalismy sobie ladnie to co chcemy zrobic, jak i kiedy, jak chcemy odpoczac. I wiem, ze bedzie fajnie. Lubie to. 




2 komentarze: