.
Wczoraj wieczorem pojechaliśmy całą rodziną do kina. W
połowie września wszedł bowiem na ekrany film, komedia dramatyczna, pod
znaczącym tytułem « Wielkie inteligencje » - tak bym ten tytuł
przetłumaczyła.
To historia francuskiego nauczyciela literatury, którego
ojciec jest pisarzem, on sam uczy w najbardziej prestiżowym francuskim liceum
Henryka IV w Paryżu. Przez pewien zbieg okoliczności nauczyciel ten trafi do
podmiejskiego gimnazjum, zona edukacji priorytetowej. Na początku dozna szoku,
ale z czasem wdroży pewne zabiegi pedagogiczne, które wpłyną na jego uczniów. Tutaj
film grzeszy wielką naiwnością… Całość jest jednak dość realistyczna, czasem
komiczna.
I tak siedząc wczoraj w kinie nieustannie myślałam o mojej
własnej pracy, choć nigdy w szkole należącej do zony edukacji priorytetowej nie
pracowałam.
Po pierwsze to jednoznacznie stwierdzam, że uwielbiam uczyć.
Odnajduję się w pełni w tym zawodzie, lubię go i podczas wakacji klas, uczniów
mi brakuje.
Po drugie jestem wciąż zainteresowana innowacyjnymi
pedagogikami, nowy odktyciami w dziedzinie neuro, nowymi pracami nad ludzką
pamięcią, jej funkcjonowaniem. Dokumentuję się więc non stop i aplikuję tyle
ile się da. Dlatego każdy rok szkolny nie zaczyna się u mnie od prezentacji czy
lekcji programowych. Ja poświęcam pierwsze 2 tygodnie od 6 do 8 godzin
lekcyjnych na POZNANIE moich uczniów. Daję więc im słowa klucze, nad którymi
pracujemy, robię im testy na typy pamięci, idę dalej robię im test na profil
ucznia, który reprezentują – to są złożone dane… na 8 krzywych… mamy 16
głównych typów « uczących się ». To wszystko dyskutujemy. Daję im
wskazówki jak mają konkretnie pracować, jakie są ich słabe i mocne strony. Tym
sposobem realizuję do końca program w roku szkolnym bo mam ogląd kiedy zwolnić
a kiedy przyśpieszyć, z kim i jak.
Po trzecie stosuję na ponad połowie moich lekcji pedagogikę « ïlots
bonfiés » pani Marie Rivoire, czyli specyficzną pracę w 4 osobowych
grupach. Dużo bym mogła o niej napisać…
Po czwarte stosuję na każdej lekcji dyferencjację
pedagogiczną w zależności od poziomu uczniów i ich grup. Kosztuje mnie to masę
pracy, ale się sprawdza.
Po piąte każdą lekcje i każdy dział, który przerabiamy wiążę
z tym co mi uczniowie znają ze swojej codzienności… Jest więc zawsze data dnia i mosty pomiędzy tym
co było a tym co jest.
Po szóste
mam zawsze, obojętnie od szkoły od 2,3 punkty wyższe średnie czyli klasa z
Historii-geografii ma średnią od 14 na 20 w górę, gdy pozostałe dyscypliny są
zazwyczaj wokół 11, 12 punktów na 20 możliwych.
Z tego
wszystkiego wynika to, że… spora część kolegów nauczycieli ma ze mną problem. Bo
znoszę hałas jak pracujemy w grupach, bo nigdy się na uczniów nie skarżę, albo
bardzo rzadko, bo mam uśmiech na twarzy, który nie schodzi jak idę do pracy, bo
lubię moich uczniów, bo mam poczucie, że nie pracuję z “wrednymi bachorami za
karę” tylko pracuję bo chcę i w miarę możliwości jak chcę. W ubiegły wtorek
jedna z moich klas napisała petycję do kurtatorium bo wiedzą, że zostanę z nimi
tylko do lutego… a oni po 3 tygodniach zaprotestowali wraz z rodzicami bo chcą
bym została… administracja jednak zadecyduje inaczej, jak zawsze… przerabiałam
to wielokrotnie już.
Ten
wczorajszy film utwierdził mnie jednak w głębokim poczuciu sensu tego co robię
i dał mi jeszcze większą moc by tę moją pracę z równym entuzjazmem kontynuować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz