Mialam dzisiaj rano moj egzamin zawodowy by zdobyc dodatkowy dyplom uprawniajacy mnie do nauczania w sekcjach miedzynarodowych moich przedmiotow czyli historii, geografii i wos'u z jezykiem polskim.
Pisemne dossier przygotowałam i oddalam juz we wrzesniu, dzisiaj byla czesc ustna. Przygotowalam sie do niej na tyle starannie na ile moglam.
Sam egzamin odbyl sie w siedzibie lokalnego, regionalnego kuratorium. Pani mowiaca po polsku polaczyla sie z nami przez vidéo-konferencje a obok mnie siedziala pani inspektor od przedmiotu. Wyglosilam moje krotkie przemowienie i dalej szly pytania w obu jezykach. Mysle, ze dobrze mi poszlo choc oczywiscie nie perfekcyjnie. Wyniki pewnie poznam za jakis miesiac...
Tymczasem takie sytuacje czynia mnie bardzo, bardzo refleksyjna.
Po pierwsze mysle o drodze osobistej i zawodowej, ktora przebylam, o tych wszystkich bledach, wpadkach, sytuacjach, w ktorych nie mialam zadnej pracy albo sprzedawalam ser czy pilnowalam dzieci; Ile tego bylo? Sporo! Raz nawet zaplacilam za te sytuacje depresja, ktora musilam leczyc.
Ale nigdy sie nie poddalam! Wrecz przeciwnie. Bo tak wlasciwie niezaleznie od sytuacji w danym momencie ja wciaz pracuje: krotko, dlugo terminowo, ale pracuje. Wciaz w mojej glowie huczy od planow i projektow poczynajac od zrobienia torta Sacher na dzisiejsze popludnie i pierogow ruskich na jutro po kolejna ksiazke, ktora juz uklada sie jak ten puzzle w moim umysle.
Nie spoczac na laurach, nie zadowolic sie byle czym, wygodna stagnacja, te sama praca przez 30 czy 40 lat, tym samym rytmem. To absolutnie nie dla mnie!
Nie zadowalam sie jezykami wyuczonymi w szkole; kiedys tam, ani skonczonym kiedys tam fakultetem. Ucze sie nowosci kazdego dnia i nie tylko ucze dla siebie, ale jeszcze zdaje konkursy i egzaminy bo wciaz jestem glodna tego pojscia dalej.
Podobnie z uczniami moimi... wciaz czytam ksiazki pedagogiczne, artykuly, poznaje badania z neuro... psycho... i wdrazam w zycie a wokol mnie tyle kolegow od lat wciaz robi to samo... te same lekcje, to samo podejscie. Fajnie im tak, moga o kurach w ogrodzie pogadac w pokoju nauczycielskim ( autentyczne) bo intelektualnie juz nic ich nie interesuje.
Ile takich ludzi wokol, w fabrykach, urzedach, salonach fryzjerskich, sklepach i nawet w gabinetach medycznych? Otulonych wygodna rutyna, nicnierobieniem ba bardzo z tego zadowolonych i powtarzajacych naokoło jak to "czasu nie maja"! Ciekawe na co? Na zycie im czasu zabraklo, na egzystencje, bezradnosc rutyny, lenistwa i przyzwyczajen.
Pewnie madrze sie teraz strasznie, ale jest to sedno tego co mysle i niestety takich ludzi jest porazajaca wiekszosc.
Powodzenia! Jutro dojdzie " Odchodzic", juz sie nie moge doczekac. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze wrazenia z lektury beda pozytywne?
Usuń