Jest cos co zachywca w tym filmie! Gra Gary Oldman'a! Dawno nie widzielismy takiej gry, takiego wyczucia bohatera. Jednym slowem wielka performance!
A tresc filmu? Coz opisuje swiat prawie idealny - jakze to balwochwalczo brzmi, gdy pisze sie o poczatku 2 wojny swiatowej? Brytyjska duma zajmuje 90% ekranu. I jest taka wlasnie calkiem brytyjska podsycona cygarowym dymem, typowa flegma, watpliwa elegancja szczegolnie ta w damskim wydaniu z kwaituszkiem i piorkiem we wlosach i pastelach przy zmarszczkach. Polityczna bitwa przybiera kolory melodramatu a odwaga i wyjatkowa wytrwalosc na naciski samego Churchilla czyni z niego bohatera równego samemu Supermano'wi.
Wystarczy jednak chwilke sie zastanowic by zobaczyc, ze cos tutaj nie gra w tej idealnej historii brytyjskiej opozcji wobec Hitlera i jego ideologii.
Przede wszystkim spuszczono zaslone ciszy na dzialania samego Chruchilla podczas wojny cywilnej w Hiszpanii i jego popracie dla generalo Franko zostalo wymazane, ale przeciez gdyby nie ono swiat nazistow wygladal by z pewnoscia inaczej w tej drugiej polowie lat 1930.
Bezczynnosc Wielkiej Brytanii od 3 wrzesnia 1939 rowniez zostala pominieta milczeniem. Jak i wiele innych brytyjskich interwencji z tego okresu, za ktore odpowiadal czesciowo Chruchill. Mysle tutaj o wyspach Dardanelles...
Podobnie rzecz sie ma z misjami brytyjskich dyplomatow w tym Lorda Halifax tak obecnego w tym filmie. Te misje w latach 1937-1938 powinny byc wytykane Brytyjczykom jako symbol ich sprzedajnosci. Bo, ktoz jak nie oni goscil u Hitlera, podpisywal traktaty od 1936 roku, czy pisal jak Halifax, ze jest za hitlerowskim nacjonalizmem i rasizmem bo uwaza, je za zdrowe i za legitymne?
O tym w filmie nie ma ani slowa...
Film ten jest wiec kreacja Chruchilla, z ktorego Brytyjczycy chcieliby byc dumni, taka politycznie poprawna lekcja brytyjskiego patriotyzmu z jednym prawdziwym aczkolwiek negatywnym watkiem... alkoholizm Premiera! Czasem wrecz smiesznym!
Film z pewnoscia warty zobaczenia jesli chodzi o gre aktora ale tez o manipulacje nami widzami... Bo historii z niego sie nie nauczymy raczej oduczymy.
ps: Swoja droga lubie mowic moim uczniom... prawde, nawet jak program podaje mi tendecyjna wersje danej epoki czy wydarzenia... o ile ja znam oczywiscie. Dystans krytyczny... tego wciaz nam tak bardzo potrzeba!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz